Panama zbiera "siano" na koniotraktor i ogrodzenie!

Zbiórka zakończona
Wsparły 274 osoby
8 072 zł (8,96%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 4 Marca 2019

Zakończenie: 22 Maja 2019

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Cześć, mam na imię Panama. Mówią mi też Pamcia, Szefowa lub Łaciata Piękność. Możesz sobie wybrać, jak będziesz się do mnie zwracać (zwrócę uwagę w szczególności na ostatni zwrot). Znacie mnie już całkiem dobrze, wszakże od 13 lat jestem szefową działu marketingu na folwarku Fundacji Centaurus - gdyby nie ja, pewnie nie byłoby tu jednej deski na ogrodzeniu. Nie wiem, co ci ludzie robią... Jednak wrodzona skromność, jak na damę przystało, nie pozwala mi rozwijać tematu moich zasług dla Zwierzęcego Folwarku w Szczedrzykowicach. Dodam jeszcze tylko, że zatrudniam kilku stajennych i załatwiam owies, słomę i siano, robię zbiórki na faktury weterynarza i kowala, a ponieważ jestem dobra w tym co robię - zatrudniły mnie też fundacyjne psy, koty, lamy, świnie i kozy. Cóż miałam zrobić? Wrodzona przedsiębiorczość nie pozwoliła mi odmówić. Mam prowizję w postaci owsa od wszystkiego, na co zarobię - możesz to zauważyć po kształcie mojego zadka, którego nawet Panna Lopez by się nie powstydziła... zresztą, do dziś nie rozumiem, czemu wszyscy mówią wkoło, że chcieliby mieć pupę jak J.Lo, a nie jak Panama. Jakoś błędnie się to utarło.

Ale do rzeczy. Moja wrodzona zaradność sprawiła, że wykonałam kilka telefonów w bardzo ważnej sprawie, jakby to powiedział Janusz Weiss. Trochę to trwało, iPhone nie dostosował jeszcze klawiatury dotykowej do kształtu mego kopyta - ale tu też już działam, aby się ogarnęli i wykazali inicjatywę dla nowego targetu Klienta. I w końcu, dzięki mej wrodzonej intuicji, znalazłam miejsce na ziemi dla siebie i moich "owieczek". Około 150 koni może od kwietnia do października wypasać się na terenie Parku Krajobrazowego koło Lubina. Mój urok - nabyty i ten wrodzony - sprawiły, że nie musimy za to płacić. Prawie 100 hektarów będzie jakby nasze na okres 3 lat - już widzę, jak moje konie z obłędem w oczach biegają od źdźbła do źdźbła. A ja biegam i rżę "weź nie świruj! weź się przytul i haha!" - tak, tak, jestem całkiem na czasie, mimo moich 25 lat! Radio do stajni dostałam zresztą od Was.

A teraz na poważnie, ludzie. Jest deal, jest szansa jedna na milion. Wiecie, że mamy folwark w Szczedrzykowicach - tak naprawdę to największy azyl dla koni w Europie. Ale ponieważ jest nas bardzo dużo, nie ma tam szans na trawę. Te bardzo chore konie, co prawda, wysyłam do hotelu pod Wrocławiem na kilka hektarów pastwisk - ale my, cała reszta, tu zostajemy. I luz, tamte mają i tak bardziej przechlapane, nie narzekamy. Lubimy naszą wieś, ludzi nawet też, ale pamiętamy trawę pod kopytami, pamiętamy jak to jest leżeć w cieniu drzewa i odganiać muchy. Dawno to było - ale pamiętam, bo pewnych rzeczy nie zapomina się nigdy. Wielu z nas nie ma dużo czasu, bo meta życia blisko (przesuwamy ją kopytami i odpychamy ogonem, ale wydaje się to nadaremne). Są też konie, które nigdy pastwiska nie poznały, bo mieszkały w szopie na łańcuchu - one nawet nie wiedzą, o co mi chodzi i robią wielkie oczy. A ja bym chciała raz w życiu jeszcze wybiec dzikim galopem, biec po horyzont i jeszcze dalej. Moja kondycja da mi siły, a stare, zmęczone nogi poniosą mnie raz jeszcze w miejsca, gdzie bywałam jako źrebak. Dla nas, schroniskowych koni, to ogromna szansa, bo te kilkaset hektarów to kilka milionów - a mimo, żem oszczędna, odłożyłam do dziś może na metr kwadratowy trawnika, bo jak oszczędzę coś na koniach, to psy wezmą, jak psy oszczędzą, to kozy wołają- i tak wkoło. Hektary należą do parku krajobrazowego i są chronione - ale my, konie, jesteśmy tam mile widziane, żeby wyjść całą trawę.

Człowieku, Internauto, Fejsbukowiczu - tu potrzebuje Ciebie. Po pierwsze, muszę ten teren ogrodzić. Nie, nie cały. Wymyśliłam, że ogrodzę połowę i będziemy te słupy przestawiać co miesiąc. Potrzebny mi też "koniotraktor" do wożenia wody, bo źródło jest kilometr od pastwiska. Ogrodzenie to około 50 tys., traktor około 40 tys. Robotę z ogrodzeniem zrobią ludzie, za darmoszkę. Zresztą, też możesz się zgłosić, listę wolontariuszy tworzę na bieżąco. Impreza będzie się działa koło Polkowic, w parku krajobrazowym. Tylko jak policzyłam, to mi siwa grzywa dęba stanęła, bo to około 90 tys. zł. Poszłam do staruszków i mówię "chłopaki! dziewczyny! wyskakiwać z kasy!". I cisza. Tyle lat tu siedzą i nic nie zaoszczędziły, no nic! Rozbiłam więc swoją świnkę, którą chowałam pod.. nooo, nieważne, pod słomą. Mam! Pierwszy słupek kupiony. Mina Ci zrzedła? Mi też chrapy opadły. I żaden lifting twarzy tu nie pomoże..

Ale lampka mi się nagle zapaliła - przecież jesteś Ty! My, ja i TY, jak dwaj Muszkieterowie! Jak Flip i Flap! My razem rozkręcimy, bracie, tę zbiórkę i zbierzemy te 90 tys. No co to dla Junaków, prawda? Powiedz mi, że prawda, że dorzucisz trochę siana, albo udostępnisz innym. Moja wrodzona wiara w Ciebie nie pozwala mi nie pytać.

Mam mało czasu, aby podpisać umowę na ten wypasiony szwedzki stół dla nas, koni - do 22 marca trzeba zacząć grodzić, więc muszę już mieć traktor i słupki, taśmy, izolatory i albo to zbiorę, albo stracę łatki.. bo łatkami poręczyłam! Bez moich łatek będę jak Marylin Monroe na kracie - prawie naga! Nie dopuść do tego, bo mi zadek zmarznie w marcowe dni. To jak, dołączysz Brachu do tej imprezy? Liczę, że Twój wrodzony pęd do takich bali sprawi, że będziesz się tu bawił razem ze mną.

Szefowa Stada, Szefowa Marketingu, właścicielka najpiękniejszego zadu we wsi - Panama

A na poważnie....

Polska wiedzie prym w Europie w eksporcie koni na rzeź. Tak, jesteśmy w tym najlepsi. Jak nie kajakarstwo czy zawody w jedzeniu burgerów, to "chociaż" w tym przodujemy.

Ponad 100 000 koni rocznie kończy swoje życie w ten sposób. To taka sama tradycja jak ta ułańska, choć po drugiej stronie barykady niż Kasztanka Piłsudskiego. A przecież mamy tyle innych talentów.

Fundacja Centaurus działa na rzecz polskich koni od prawie 15 lat. Dzięki wsparciu ponad 400 000 Darczyńców ocaliła przeszło 1000 koni. Na naszym Zwierzęcym Folwarku żyją konie chore, stare, kalekie. Są konie przyjaciele, które się zepsuły. Konie odpady hodowlane. Są konie, które "skończyły się" w sporcie lub rekreacji. Są też takie z upadłych mini zoo albo nietrafione prezenty. Nie, większość koni, które przebywają pod naszymi skrzydłami, nie była docelowo hodowana na rzeź. To pojedyncze przypadki. Gros naszych koni wychowało się przy człowieku i to jemu wiele lat służyło, poświęcając najpiękniejsze lata życia.

Pod naszymi skrzydłami, na folwarku, żyje 400 dzielnych kopytnych. Od wielu lat poszukujemy większego ośrodka dla naszych koni i będziemy robić to nadal - ale w tym roku dostaliśmy propozycję wręcz z nieba: Park Krajobrazowy z rozległymi pastwiskami jeszcze z lat 30 ubiegłego wieku, gdzie korony drzew dadzą cień, a powiew wiatru ożywi zmęczone końskie serca.

W tym roku to dla wielu z nich ostatnia szansa, aby zakosztować wolności i pastwisk zanim opuszczą ten padół, bo ich życie u boku człowieka, jakie by nie było, dobiega często końca. Nasz folwark, cudowne miejsce, ale z gumy nie jest. Byłoby cudownie, aby choć na koniec te dzielne konie zaznały tego, czego zazwyczaj nie było im dane zaznać przez całe życie. Kto z nas wie, co jest po drugiej stronie i jak wielkie są tam pastwiska…

Propozycja Parku Krajobrazowego jest dla nas wyzwaniem ze względu na koszty organizacyjne, ale też ogromną szansą dla naszych staruszków na okres 3 lat. Dlatego w ich imieniu - proszę Cię o wsparcie tej inicjatywy i zbudowanie wraz z nami raju dla końskiego emeryta. Weź nasze konie na tę wyprawę, czasem dla nich już ostatnią. Dla Ciebie to może być 10 zł - dla nich szansa na wspaniały ostatni etap życia. Potem zamknij oczy i wyobraź sobie kwietniowy zefir, który głaszcze siwe skronie starego konia i robi burzę w jego grzywie. Potem łaciata bierze głęboki wdech, wyrywa kopyta z ziemi i biegnie, jeszcze ten jeden raz, dziko przed siebie. Co będzie za rok? Nie wiem. Pożegnania są częścią życia. Dlatego kup łatkę, albo dwie - kto wie, czy jeszcze kiedyś trafisz na takie piękne łatki. Wpłać złotówkę, wpłać dwie. Udostępnij. Poprzyj wolność w kopytach.

Potrzebne jest 90 000 zł do 22 marca, abyśmy mogli wywiązać się z umowy z Parkiem. Za tę kwotę ogrodzimy 1/3 terenu ruchomym ogrodzeniem, beczkowóz i traktor do dowożenia wody (źródło jest 2 km dalej). Jest to kwota dla nas niedostępna - chyba że z Wami.

  Prezes Fundacji Centaurus

   Ewa Mastyk

 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
23 aktualne zbiórki
1387 zakończonych zbiórek
Wsparły 274 osoby
8 072 zł (8,96%)
Adopcje