5 lat walki o psie życie

Zbiórka zakończona
Wsparły 282 osoby
10 840 zł (108,4%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 29 Listopada 2019

Zakończenie: 4 Stycznia 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
27 Grudnia 2019, 09:48
Dziękujemy za wspaniały wynik zbiórki!!!

To tylko część faktur, jakie w każdym miesiącu fundacja musi zapłacić za pobyt, leczenie i utrzymanie psów, tu faktury m.innymi z hotelu Amok, Pod Lasem, Kamiron, Reks,PsiArek, Mopsik... Faktury za usługi wet to miesiąc w miesiąc ponad 2000zł. Nie mamy wszystkich na zdjęciach ale jest tego sporo. Dzięki Państwu kończymy rok bez długów, co jest niebywałym sukcesem zważywszy, że ilość psów wciąż, od lat - oscyluje pomiędzy 40 a 50. Każde wolne miejsce po adopcji psa natychmiast zajmuje następny... Wydawałoby się, że na koncie mamy teraz kwotę ze zbiórki, ale to nie tak - na koncie mamy , jak zawsze pod koniec miesiąca - imponujące zero a pieniądze ze zbiórki są już wydane. Ale wkraczamy w Nowy Rok bez długów, z nowymi psami i nową nadzieją dla nich. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy nam zaufali i pomogli naszym podopiecznym!!! Szczęśliwego Nowego Roku!

6 grudnia mija 5 lat od rozpoczęcia działalności Fundacji Pan i Pani Pies im Maćka Kozłowskiego. W ciągu tych 5 lat uratowanych zostało blisko 700 psów. Ponad 600 psów znalazło domy. 

Przetrwałyśmy wiele dramatów - bankructwo, długi i związaną z tym falę hejtu. Kontynuujemy działalność, bo największym naszym dramatem jest dramat polskich psów. Niestety nic nie wskazuje na to, by coś się miało poprawić. Fundacja to dwie osoby - Agnieszka i Justyna. Jedna pod Szydłowcem, druga w Krakowie. Oprócz całodziennego, nieustannego natłoku spraw fundacyjnych każda z nas ma jeszcze swoją pracę. 

Działamy głównie w okolicach Szydłowca, znanego jako  zagłębie psiej bezdomności - psy po wypadkach, psy z chorobą pokleszczową, szczenne suczki, psy pozostawione po wyjeździe właściciela, psy dzikie, wyrzucone z samochodu, przywiązane do drzewa w lesie, psy koczujące pod sklepami i na ulicach, cierpiące w upał i mróz - oto jest polska rzeczywistość.

Atena i Homer czekały na wybawienie blisko 7 lat. Udało nam się je zabrać 2 lata temu, ale ich wiek stanowi przeszkodę w znalezieniu chętnych. Są w domowym hoteliku - kosztują nas 700 zł miesięcznie. 


Bywa, że zły właściciel jest gorszy, niż brak właściciela. Pertraktujemy, prosimy, tłumaczymy, wykupujemy. Niestety nie ma podstaw do interwencji, jeśli pies jest szczepiony i karmiony. Psia psychika nikogo nie wzrusza. Nie ma paragrafu na męczarnię unieruchomienia. Psy, które odzyskały wolność - długo dochodzą do równowagi, często potrzebują hotelu z resocjalizacją. 

Disco - roczny pies, który nie umie biegać, umie tylko skakać. Od szczeniaka na łańcuchu, który wrastał w szyję. Bity, głodzony, całymi dniami bez wody. Wykupiony za 200 złotych. Obecnie w kameralnym hoteliku, potrzebuje czasu, by odbudować pełne zaufanie do człowieka. Na razie jeszcze trochę się boi...

Są sytuacje, w których psa po prostu nie da się zostawić...

Burza obecnie szczęśliwa w swoim domu, leżała przy drodze zrezygnowana, wyczerpana, głodna, kulejąca na łapę źle zrośniętą po złamaniu. 

Szczeniaki na wpół dzikie, kryjące się w budach, urodzone z matek na łańcuchu - to widok powszechny. Szokuje tylko nas...

Suri - uratowana od zamarznięcia i zagłodzenia. Zabraliśmy całą rodzinę.

W polskich schroniskach czeka na wybawienie ok.100 tysięcy psów. Jedyne co możemy zrobić, to uchronić te z najbliższej okolicy od wyjazdu w takie miejsce.  Na początku działalności udało nam się zabrać z tutejszej mordowni w Suchedniowie - ok 60 psów. To zaowocowało długami, ale nigdy nie będziemy żałować, że te psy stamtąd wyjechały na zawsze. 

Trento - trójłapek, tak wyglądało jego życie w "schronisku" Baros. Bułka z wodą zamiast karmy, kraty, zza których nigdy nie wychodził. Poniżej - Trento w swoim domu na Wybrzeżu.

5 lat działalności to 5 lat bez chwili wytchnienia. Nie ma mowy o urlopie, o wyłączeniu telefonu, o zostawieniu domu. Psy są z nami cały czas, codziennie nowy dramat spędza nam sen z powiek. Tymczasem  siedziba fundacji woła o remont. Mamy 2 konie na emeryturze, starsza- Espania - kończy w lutym 33 lata. 

Nad jednym z boksów przecieka dach, część ogrodzenia jest do wymiany, gnije dolna belka w budynku stajni.

Nie mamy żadnej pomocy od państwa, ani od gmin. Nie wspiera nas żadna firma. Funkcjonujemy dzięki wpłatom pojedynczych osób i zbiórkom pieniędzy. Końcówka roku jest bardzo trudna, mamy długi, problemy z dostawą karmy do hoteli i 50 psów na utrzymaniu. W samej siedzibie fundacji jest ich zawsze ponad 15. 

Od pięciu lat, co trzeci dzień, dzięki fundacji- jeden pies może cieszyć się ocaleniem. Co trzeci dzień jeden z ocalonych jedzie do swojego domu. Dwie osoby, które to koordynują, ogarniają, biorą całą odpowiedzialność - to trochę mało. Ale brak pieniędzy jest jeszcze większym problemem niż brak sił i czasu. Na urodziny marzymy o sukcesie tej zbiórki, bo to się przekłada na szczęście naszych podopiecznych,  na ich bezpieczne czekanie na dom. 

Dziękujemy za Wasze wsparcie!

Pomogli

Ładuję...

Organizator
10 aktualnych zbiórek
214 zakończonych zbiórek
Wsparły 282 osoby
10 840 zł (108,4%)
Adopcje