Z premedytacją przejechał po niej busem! Molly walczy o życie!

Wsparło 970 osób
28 460 zł (101,64%)

Rozpoczęcie: 23 Lipca 2019

Zakończenie: 28 Sierpnia 2019

Godzina: 02:00

Molly to przykład, że nie tylko zło na świecie przybiera ogromną siłę, ale również potężna jest miłość i walka o swojego przyjaciela.

Moglibyśmy tu mówić o cudzie, bo żaden w rzeczywistości, nie ma szans w starciu z ogromnym busem, tym bardziej taki maluch w typie shih-tzu.

Lekarze weterynarii do końca walczyli o nią dzielnie. Czasem mieliśmy wrażenie, że nie dają jej nadziei, kiedy walka z krwotocznymi biegunkami, a co za tym idzie krwotoki zewnętrze, nie ustępują.

Dochodziła do tego ogromna tęsknota Molly, brak jej rodziny u jej boku, powodowała niechęć do walki.

Dawno nie byliśmy świadkami takiej tragedii. Opiekunowie byli przerażeni z powodu jej stanu nie tylko fizycznego, ale i psychicznego. Nie odmawiała pokarmu tylko w ich obecności, tylko z ręki "mamy".

Kiedy weterynarze walczyli o jej życie, na jej miednicy zaczęły pojawiać się zrosty, niestety operacja w tym momencie mogłaby ją zabić. Lekarze stabilizowali, nie pozwalali jej się ruszać, tak by miednica nie ulegała dalszym deformacją.

Z pomocą, a zarazem krwią do transfuzji przybył bank krwi  dla psów i kotów we Wrocławiu lek. wet. Karol Kirstein. Transfuzja nie tylko uratowała jej życie, ale pozwoliła odmienić jej stan, każdego dnia widać było poprawę Molly.

Weterynarze zadecydowali o przeniesieniu jej do domu, gdzie tylko obecność opiekunów dawała szansę na powrót do zdrowia i walkę tej jednej, która dotychczas się poddała - suczki Molly.

Jej opiekunowie stworzyli "szpital" w domu", dbali o każde najmniejsze zalecenie lekarzy weterynarii, a najważniejsze dodawali sił swojej kruszynce.

Molly dzisiaj chodzi. Jest pod opieką weterynarzy, którzy stwierdzili u niej również wypadający bark, jednak to przyszłość pokaże czy będzie trzeba operować, czy wypadanie barku nie będzie pojawiało się zbyt często i nie będzie sprawiało dużego dyskomfortu. Dalsze decyzje będą po stronie opiekunów w konsultacji z lekarzami weterynarii.

Sprawa Molly wciąż trwa. Zostali powołani biegli sądowi, przeprowadzono także wizję lokalną - odtworzono sytuację, którą miała miejsce tego nieszczęśliwego dnia. Sprawca nadal nie czuje skruchy, jak również nie przyznaje się do winy.  Na efekty dochodzenia będziemy musieli jeszcze jednak poczekać.

Póki co, możemy się jednak z Wami podzielić dowodem na to, że miłość i walka potrafią zdziałać cuda!

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 970 osób
28 460 zł (101,64%)