Podczas jednego ze spacerów w Krakowie suczka imieniem Abi została otruta rozsypaną trutką. Walczy o życie! Pomożecie jej wygrać?

Zbiórka zakończona
Wsparły 123 osoby
6 057 zł (100,95%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 27 Lutego 2025

Zakończenie: 15 Marca 2025

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

To będzie długi tekst, ale przeczytajcie go uważnie. To, co spotkało Abi i jej opiekunów może spotkać każdego z Was. Zapewne w przestrzeni publicznej czytaliście o zwyrodnialcu, który rozsypuje w Krakowie trutkę (prawdopodobnie na szczury). Wiele psiaków przegrało walkę o życie. Czteroletnia Abi dzielnie walczy, jednak jej walka kosztuje majątek. Błagamy o pomoc!

Abi ma dopiero cztery lata, a już stoczyła najgorszą walkę w swoim krótkim życiu. Walkę o przeżycie. Chcemy wierzyć, że najgorsze chwile ma już za sobą. Malutka, do tej pory rezolutna i pełna energii suczka, spotkała na swojej drodze ludzką bestię. Podczas jednego z codziennych spacerów, niepostrzeżenie zjadła trutkę, którą ktoś perfidnie rozrzucił na jednym z krakowskich osiedli.

Dramatyczna historia rozpoczęła się w 20 lutego we czwartek wieczorem, kiedy Abi zaczęła mieć krwawe biegunki. Po nocnej wizycie w klinice weterynaryjnej, po zbadaniu wszystkiego, co tylko można było zbadać, nadal nie było diagnozy. Nad ranem stan Abi się tak pogorszył, że suczka wróciła do kliniki i została przyjęta na obserwację. Po całej serii wykonanych badań i po wielu długich godzinach oczekiwania została postawiona diagnoza - trutka na szczury. W tym momencie załamał się świat opiekunów Abi. Jakim cudem? Przecież zawsze tak na nią uważają, a ona jest okropnym niejadkiem. Jakim cudem i kiedy do tego doszło? 

Kolejne bardzo trudne dni Abi spędziła pod czujnym okiem w psim szpitalu. W tym niespełna 8 kg ciałku wykryto krwawienie do układu pokarmowego. Jelita przestały pracować. W kolejnym dniu nastąpił spadek płytek krwi do dramatycznie niskiego poziomu. Brzuch pokrył się krwawymi wybroczynami. 

Trutka spowodowała, że naczynia krwionośne stały się kruche i pękały od nawet delikatnego dotyku. Niekończące się zastrzyki, wenflony oraz badania doprowadziły do powstania krwiaków. Jeden z nich przerodził się w zmiany martwicowe. 

Ponieważ leki nie dawały rady, jedyną możliwością ratunku było przetoczenie osocza. Dodatkowo Abi dostała niespodziewanie drgawek. Przez moment wszyscy myśleli, że to początek padaczki. Kolejne badania ujawniły bardzo duże spadki glukozy. Od tej pory co 2-3 godziny (także w nocy) trzeba było badać poziom glukozy. Wiązało się to z kolejnymi nakłuciami, tym razem w uszy.

"Ciężko jest o tym pisać bez łez, ale potrzebujemy wsparcia, ponieważ nasze finanse się już kończą. Jesteśmy młodymi rodzicami, a leczenie prognozowane jest jeszcze na co najmniej miesiąc, co wiąże się z częstymi wizytami w klinice (do tej pory codziennie) i ogromną ilością leków (koszty już przekroczyły 6 tysięcy zł). Pomimo spustoszenia, jakie spowodowała trutka, Abi jest bardzo dzielną wojowniczką i widać w jej oczach, że chce żyć, a ma dla kogo żyć" - piszą w swoim mailu do nas opiekunowie Abi.

"Nasze dramatyczne wołanie o pomoc jest równocześnie przestrogą dla wszystkich właścicieli czworonogów: pilnujcie swoich pupili! Jak mówią lekarze, którzy walczą wraz z nami o Abi, rzadko który pies ma takie szczęście, żeby to przeżyć" - dodają.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
6 aktualnych zbiórek
162 zakończone zbiórki