Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety, Arabeska 2 doby po operacji odeszła.
Bardzo dziękujemy za odorbinę wsparcia, bo wiadomo, że koszty jej opieki i leczenia były dużo większe.
Mam dopiero trzy miesiące – wiem, wyglądam na młodszą, ale to chyba dobrze? Nie chciałabym się postarzać! Tym bardziej, że nielekkie mam życie i potrzebuję kogoś, kto się mną zajmie… Raz się udało, więc jestem dobrej myśli!
Urodziłam się w domu, w pobliżu ludzi, którzy czasem pogłaskali, czasem pomiziali i przyznam, że uwielbiam pieszczoty. Byłabym śliczną królewną z bajki, mruczącą opowieści tysiąca i jednej nocy, ale cóż – ludzie mnie wyrzucili, porzucili nad rzeką nie zwracając uwagi na moje skargi i płacze, że będę grzeczną kicią…
Gdy znaleźli mnie w końcu ludzie, którzy postanowili się mną zająć, wyglądałam już jak mały szkielecik. Gigantyczna przepuklina, potworna biegunka… Nie będę opisywać drastycznych szczegółów, ale wylądowałam w szpitaliku, gdzie dodatkowo odkryli płyn w moich płucach i brzuszku (strasznie się dusiłam) i… i powiedzieli, że pewnie nic z tego nie będzie. Że nie przeżyję. I pomyślałam, że ja im jeszcze pokażę, zawezmę się w sobie i właśnie, że przeżyję!
Trochę mam pod górkę, przyznam. Jedyne, co mogę robić, to jeść – muszę nabrać choć trochę ciałka, zanim mnie zoperują, bo wstyd powiedzieć, ale jelitka mi widać pod skórą i trochę się boję, że to poważna sprawa… Więc jem, i słyszę, że to najlepsze, co mogę robić, że może mam jeszcze szansę.
Co mogę powiedzieć – chcę mieć tę szansę, chcę żyć, dorosnąć, zostać prawdziwą kocią damą i znaleźć swojego człowieka, któremu będę mogła opowiadać bajki.
Na imię mam Arabeska, jak historia pełna zwrotów akcji, przygód i tajemnic. Nie chcę, by moja historia się skończyła… Mam dopiero trzy miesiące, dałam sobie radę sama i teraz też sobie poradzę, prawda?
Bo przecież pomożesz mi, nie zostawisz samej? A skoro mam przy sobie przyjaciół, to już wszystko będzie dobrze! Prawda?
[Aktualizacja 12.10.2018]
Niestety, stan kici a w ciągu kilkunastu godzin od przyjęcia bardzo się pogorszył. Dostała duszności więc jak najszybciej została przetransportowana do kociego szpitala. Okazało się, że w brzuszku i płucach jest mnóstwo płynu i choć ani badania ani struktora płynu nie wskazała na najgorszą z chorów czyli FIP-a to kicia była w złym stanie. Lekarze zdecydowali się na operację bo to była dla niej jedyna szansa.
W trakcie zabiegu okazało się, że mała miała całkowicie zerwany mięsień brzuszny, a jelita były przyrośnięte do powłok skórnych i poszarpanych mięśni. Udało się to zszyć, ale stan kotki był bardzo ciężki. Dobę po operacji nadal w brzuszku zbierało się dużo płynu, kicia wymagała przetoczenia krwi. Jej stam jest wciąż ciężki, ale na szczęście stabilny.
Ładuję...