Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Po sześciu latach nieustannej czujności już wiemy, że obcy numer w telefonie zapowiada kolejny dramat. Im późniejsza godzina, tym gorzej to wygląda i tym bardziej trzeba odebrać. Ratowanie psów nie odbywa się od poniedziałku do piątku między 11 a 18. A kiedy telefon dzwoni wieczorem, sprawa na pewno nie może czekać.
Historia tej psiej rodziny jest typowa, bo suka ze szczeniakami znaleziona w polu to standard. Ale szczeniaki były zagłodzone, a jeden z nich, maleńki, zaledwie 3,5 kg - umierający. Kasia, która postanowiła im pomóc, desperacko poszukiwała domu tymczasowego, akcja miała miejsce pod Białymstokiem. Dom na szczęście się znalazł, tyle że w Warszawie.
Z psami w kontenerze pojechała najpierw do weta, okazało się, że mniejszy szczeniak ma odmę po pogryzieniu przez psy. Oba są słabe i wymagają leczenia. Był wieczór. Po udzieleniu psom wstępnej pomocy i zaopatrzeniu w leki ruszyła z gabinetu w nocną podróż, by je dowieźć na dom tymczasowy. Wtedy dostała wiadomość, że osoba oferująca pomoc miała wypadek i nie może przyjąć psów. Byłam w Krakowie, kiedy zadzwoniła z rozpaczliwym pytaniem o miejsce. Ponieważ właśnie zabrałam z hoteliku w Skarżysku naszą Campari - poprosiłam o przyjęcie piesków, przynajmniej do czasu kiedy wrócę. Dojechały tam o pierwszej w nocy.
Z pewnością przeżyły tylko dzięki determinacji Kasi, która je wiozła kilkaset kilometrów, pokonując zmęczenie i odkładając wszystkie sprawy na później. Rano okazało się, że oba mają chorobę pokleszczową, przez trzy dni były na kroplówkach. Życie Mikrusa było poważnie zagrożone, rana na szyi wymagała wyciskania ropy, stan nadal nie jest całkiem stabilny. Piesek jest maleńki, dwa razy mniejszy niż jego brat, zapewne szybko znajdzie dom, bo mikropieski mają wzięcie. Chodzi tylko o to, by przeżył i wyzdrowiał...
Mikrusek, jego brat i mama żyją dzięki dobrym ludziom, a z winy złych ludzi - zostały skazane na śmierć. Dobro zwycięża, ale samo się to nie dzieje. Bohaterowie ratujący zwierzęta w całej Polsce - są już zmęczeni. Ich siły i możliwości są na wyczerpaniu. Fundacja też działa dzięki wielu darczyńcom, których najczęściej stawiamy przed faktem dokonanym - psy już są z nami, bezpieczne. Musicie nam pomóc, po prostu. Założyłyśmy, że damy radę.
Ładuję...