Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nawet najbardziej intensywne leczenie nie zawsze przynosi efekt. Po pierwszej operacji u Awarii nastąpiła chwilowa poprawa, wkrótce jednak okazało się, że konieczna jest reoperacja. Awaria na cito trafiła na stół, przez kilka następnych dni trwała ostra walka o jej życie. Wydawało nam się, że wygraliśmy, suczka zaczęła jeść, chodzić na spacery, spać w łóżku i wyglądała już na całkiem szczęśliwego psa. Kilka dni temu przyszło kolejne załamanie - i tym razem przegraliśmy. Awaria, zwana ostatnio Arią, przeniosła się tam, gdzie już nic jej nie boli.
Awaria trafiła do domu jednej z naszych wolontariuszek pod koniec stycznia, w czasie największych mrozów. Została zauważona w momencie, kiedy spłoszona przez stojących na przystanku autobusowym ludzi wybiegła na ruchliwą ulicę. Przywołana przybiegła i nie opuściła swojej nowej opiekunki ani na krok! Po wejściu do domu, w którym rezyduje pięć kotów, zignorowała fuczące futra i grzecznie weszła do łazienki, gdzie dostała zaimprowizowane legowisko.
Imię wzięło się z sms-a, którego wolontariuszka wysłała do swojego szefa: "Mam w domu awarię, spóźnię się". Awaria bardzo szybko zaaklimatyzowała się w nowym miejscu, od początku zachowując się bardzo przyjaźnie wobec kotów i bardzo grzecznie wobec człowieka.
Podczas pierwszej wizyty u weterynarza stwierdzono, że sunia ma kłopoty z wątrobą, kamienie w pęcherzu i w nerce. Zaordynowano dietę, która miała wspomóc pracę nerek (dużo płynów, żadnej suchej karmy, do tego kroplówki, antybiotyk na leczenie stanu zapalnego i tabletki na regenerację wątroby. Prawdziwe kłopoty zaczęły się po dwóch tygodniach pobytu w nowym miejscu: sunia wyraźnie straciła apetyt i zaczęła wymiotować. Początkowo podejrzewano zatrucie, ale kiedy leczenie objawowe i głodówka nie pomogły, trzeba było przeprowadzić badania.
Oprócz badań krwi i moczu wykonano dwukrotnie usg i zdjęcia rentgenowskie, na których jednak nie było widać żadnych zmian wyjaśniających te problemy. Awaria straciła dwa kilogramy wagi i słabła z dnia na dzień - dlatego podjęto decyzję o operacji. W jej trakcie potwierdziły się przypuszczenia lekarza prowadzącego, że powodem cofania się treści żołądkowej jest przerost odźwiernika - pomiędzy żołądkiem a dwunastnicą. Powstałą narośl usunięto, wycinek został przesłany na badania - mamy nadzieję, że zmiana ta nie ma charakteru nowotworowego. Przy okazji suczka została wysterylizowana. Obecnie Awaria dochodzi do siebie po operacji, czeka ją jeszcze długie leczenie układu moczowego.
Koszty całego leczenia są trudne do oszacowania - sama operacja to ponad 800 złotych, do tego dochodzą badania RTG i wielokrotne badania USG, krwi, moczu, specjalistyczna dieta...
Prosimy, pomóżcie nam naprawić Awarię. Przecież nie mogliśmy jej tak zostawić tylko dlatego, że nie jest kotem ;)
Ładuję...