Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kociak stoczniowy urodził się w Gdańskiej Stoczni „Remontowej” i, jak to bywa z tamtejszymi kotami, spędziłby tam swoje życie, pewnie niezbyt długie, ponieważ miejsce to przepełnione jest niebezpieczeństwami i warunkami nieznośnymi nawet dla najbardziej wytrzymałych wolno żyjących kotów. Kiedy będąca na miejscu wolontariuszka zauważyła, że dokarmiany przez nią kocurek stał się straszliwie chudy i wycieńczony, zabrała go ze sobą do Fundacji.
Wolontariuszka znała Kociaka już wcześniej. Wiedziała, że jest łagodnym kotem, który zawsze przybiegał, aby go chwilkę pogłaskać, chociaż wobec innych osób pozostawał nieufny.
Doraźna opiekunka zabrała go do lecznicy, gdzie okazało się, że kot ma kalciwirozę – jego język to była jedna wielka nadżerka, był odwodniony i ważył tylko 1,5 kg, a przecież jest dorosłym kotem…
Początkowo weterynarz myślał, że kot szybko odzyska zdrowie, jednak po wykonaniu badania krwi okazało się, że ma bardzo chore nerki. Następnie USG potwierdziło wrodzoną wadę nerek.
Przez ponad tydzień kot miał płukane nerki. Teraz czuje się trochę lepiej, nieprawidłowe parametry nieco spadły. Musi jeść nerkową karmę i przyjmować leki. Zdaniem lekarza, najlepiej byłoby podać kocurkowi Azodyl. Jest to lek sprowadzany ze Stanów Zjednoczonych i stanowi wybawienie dla kotów takich jak nasz Kociak. Odpowiedniki niestety nie mają działania podobnego do tego leku…
Aby sprowadzić Azodyl musimy wpłacić 410 zł. Ten lek wystarczyłby na trzy miesiące. Niestety Fundacja opiekująca się Kociakiem nie posiada takiej kwoty, dlatego prosimy bardzo o pomoc. On nie ma nikogo, nikt mu nie pomoże oprócz nas. Wierzymy, że ten lek mu pomoże i będzie mógł przeżyć jeszcze kilka pięknych lat. Bycie kotem nerkowym to nie wyrok śmierci!
Ładuję...