Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani ! Bardzo Wam dziękujemy za dotychczas okazaną pomoc dla naszych Bezdomniaków. Dzięki Waszym wrażliwym sercom i przekazanym darowiznom możemy zapłacić najbardziej zaległe faktury.
Jednak abyśmy mogli przetrwać, móc dalej leczyć i zapewnić konieczną opiekę naszym podopiecznym brakuje jeszcze około 30 % potrzebnej kwoty. Bardzo Was prosimy, nie zostawiajcie nas!
Nie zwalniamy tempa. Cały czas walczymy o tych, którzy sami o pomoc nie potrafią poprosić. Nie ma dnia, byśmy nie byli w gabinetach weterynaryjnych, a to, że nie zamknęli jeszcze przed nami drzwi, jest możliwe tylko dzięki WAM.
Nasz kocurek Byczek nie mógł dłużej czekać na zabieg sanacji jamy ustnej. Jego zęby były w fatalnym stanie. Stan zapalny rozwijał się bardzo szybko, a leki przeciwbólowe już dłużej by nie pomogły.
Pablo najsmutniejszy buldog, jakiego w życiu widzieliśmy miał badania kardiologiczne do zabiegu boas. Niestety ze względu na tak mocno zdeformowane nozdrza Pablo prawie nie może oddychać.
Widać jak walczy o prawie każdy oddech.
Walczymy o kocie maluszki. Od kilku dni trawi ich ciałka paskudny wirus. Ich stan jest bardzo ciężki.
Maleńkiej Szpilki pomimo hospitalizacji nie udało się uratować. Nasze serca rozpadły się na kawałki. Nie tak miało być...
Nie mogliśmy odmówić ratunku dla kociej rodziny. Koteczka ukrywała się w opuszczonej budce razem ze swoimi aż siedmiorgiem dzieci. Cała rodzina jest wycieńczona a drobne i zmęczone ciało koteczki dosłownie pożerają tasiemce.
Nasza odnaleziona po 8 latach Pigi musiała mieć konsultację dermatologiczną. Jest cała w bolesnych strupach. Diagnostyka i specjalistyczne badania są w toku.
I kolejne biedactwo koteczka Larysa. Dwa tygodnie koczowała pod balkonami. Gdy po nią pojechaliśmy, już nie miała sił się ruszać. Obecnie przebywa w szpitaliku.
Prosimy Was! Nie pozwólmy, by brak środków odebrał im wszystkim szansę na nowe życie, szansę na leczenie i zdrowie. Za każdą wpłatę będziemy bardzo wdzięczni!
Mamy pod opieką 100 zwierząt! Co z nimi się stanie jak nie damy rady? Co robić? Boimy się, że nie będziemy mogli ich leczyć. Strach i bezsilność o kolejny dzień nas paraliżuje. Dlatego błagamy Was pomóżcie nam dalej pomagać! Błagamy, pomóżcie nam dalej leczyć! Błagamy, pomóżcie nam przetrwać ten tak trudny czas!
Od ponad 12 lat ratujemy psy i koty, które doświadczyły przemocy, zaniedbania i obojętności. Dajemy im szansę na nowe życie, pełne miłości i bezpieczeństwa. Dziś jednak to my potrzebujemy Twojej pomocy, by móc dalej działać.
Ze wszystkich sił robimy wszystko, by skrzywdzone przez człowieka psy i koty miały szansę na nowy początek. Na nowe życie. Pomagamy prawdziwie i rzetelnie. Nie ma u nas półśrodków. Każda istota zasługuje na miłość, opiekę, leczenie, zdrowie i szczęście.
Trafiają do nas bezbronne, w tragicznym stanie fizycznym i psychicznym a my nigdy nie odmawiamy im pomocy. Codziennie walczymy o ich zdrowie i staramy się naprawić to, co zepsuł człowiek, jednak koszty leczenia, koniecznych operacji i specjalistycznej opieki są ogromne a nasze możliwości finansowe ograniczone, a raczej obecnie zerowe.
Dzięki Waszej pomocy jakoś udało się opłacić faktury za luty, jednak dogoniły nas kolejne długi za marzec i kwiecień. Nikt nie leczy za darmo. Wyrozumiałość lekarzy się kończy i w każdej chwili nasi podopieczni mogą zostać odcięci od koniecznego leczenia. Nie mamy za co leczyć i za to leczenie płacić, a nasze serca nie umieją odmówić pomocy.
Pod opieką od dawna mamy wiele starszych chorych zwierząt, które nie mają za dużych szans na adopcję, a wymagają stałego leczenia i koniecznych badań, a kolejne, które do nas trafiają w tragicznym stanie wymagają najczęściej hospitalizacji i specjalistycznej kosztownej diagnostyki.
Mia przez wiele miesięcy cierpiała w milczeniu. Zaniedbana fizycznie i emocjonalnie, zaczęła okaleczać swoje ciało, by zagłuszyć ból duszy. Gdy trafiła pod naszą opiekę, była w tragicznym stanie – poraniona, wycieńczona, pełna strachu. Dziś walczymy o jej zdrowie i spokój, ale potrzebujemy środków na leczenie, rehabilitację pomoc behawioralną.
Ból psychiczny uspokajała bólem fizycznym.
Sama sobie zadawała rany od wielu miesięcy. Wygryziony ogon, poranione oczy, uszy i łapki.
Anakin, kot który według wielu ludzi nie zasługiwał na pomoc. A jego cierpienie i zaawansowane choroby, zamiast wzbudzić litość powodowały pogardę i obrzydzenie.
Gdy się o nim dowiedzieliśmy, nie mieliśmy nawet chwili zastanowienia, a natychmiast go zabraliśmy z ulicy.
Jego ciałko jest bardzo wyniszczone chorobami i dawnymi urazami, ale on tak bardzo chce żyć ! A my tak bardzo to nowe chcemy mu podarować.
Anakin jest w trakcie leczenia i cały czas przebywa w szpitalu.
Bruno biegł drogą. Prawdopodobnie został wyrzucony z samochodu. Biegł aż stracił siły i leżał wycieńczony w przydrożnym rowie. Trafił do nas z zaawansowaną chorobą odkleszczową i uszkodzonym oczkiem. Jest w trakcie leczenia a przed nim jeszcze badania i prawdopodobnie usunięcie oka, którego nie da się już uratować.
Felek, gdy przestał być pięknym i zdrowym kociakiem, a zaczęła się u niego ciężka choroba jelit, zabrakło już dla niego miejsca w domu. Ze swoim bólem u schyłku śmierci został sam. Jednak my go nie przekreśliliśmy i cały czas walczymy razem z lekarzami o jego zdrowie i nowe życie.
Percia i Putek, których nic dobrego nie spotkało od maleńkości. W ich oczkach pełnych strachu tli się nadzieja, że teraz już będzie dobrze i mogą przestać się bać. To im obiecaliśmy i obietnicy dotrzymamy.
Maleńka Tysia. Wyrzucona w weekend majowy na osiedlu. Tak bardzo płakała i tak bardzo prosiła pod oknami, by ktoś ją wpuścił. Tylko jedna osoba nie była obojętna na jej lament i zadzwoniła do nas. Malutka była bardzo wyziębiona, przerażona i bardzo głodna. Cały czas trwa jej leczenie.
Zajączek został znaleziony w lesie. Był przerażony, cały w kleszczach i wygłodzony.
Nie mieści nam się w głowie jak można pozbyć się takiego maleńkiego cudnego pieska. Zostawić gdzieś na pustkowiu i odjechać bez żadnych wyrzutów sumienia. Gdy Zajączek przyjechał pod naszą opiekę natychmiast wymagał leczenia na chorobę odkleszczową.
Wiesio od śmierci dzieliło go tylko kilka godzin. Nad ranem otrzymaliśmy rozpaczliwy telefon, że Wiesio nie sika od ponad doby. Dobzre wiemy, że w takich sytuacjach jedyna szansa to operacja. Wisio żyje, ale skomplikowany zabieg, długa hospitalizacja i nadal stałe kontrole u nefrologa to bardzo duże koszty. Czy mieliśmy odmówić Wiesiowi ratunku? Tego nie potrafimy, ale jego życie kosztowało bardzo dużo i teraz nie mamy niestety jak zapłacić.
Słomeczka znaleziona ze swoimi dziećmi w belach siana. Dzielna mamusia i cudna delikatna sunia. Jej dzieci już rozpoczęły nowe samodzielne życie a sunia zmaga się cały czas z chorobą odkleszczową.
Niestety rozpoczął się również okrutny czas na porzucone maleńkie bezbronne kociaki. Przerażone kiku tygodniowe, kompletnie jeszcze niesamodzielne. XXI wiek a bestialstwo i zaściankowość ta sama. Malutkie siostrzyczki zostały przerzucone na czyjąś posesję. Znalazły je psy, które dzięki natychmiastowej reakcji właścicielki nie rozszarpały tych maleństw.
Nie tylko małe kociaki spotyka taki los. Porzucanie i podrzucanie na posesje stało się nagminne. Cztery maleństwa. Zbyt małe, by zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. Trzy brązowe sunieczki i jeden czarno-biały chłopczyk.
Jeszcze pachną mlekiem. Jeszcze nie znają smaku miłości. Mają 7 dopiero tygodni.
Zostały przerzucone przez płot. Na cudzą posesję, jakby ktoś myślał, że problem się sam rozwiąże. Że przecież “ktoś je może weźmie”. Ale nie ktoś je wziął. Tylko my.
Przed dzieciakami cała profilaktyka i przygotowanie do adopcji. Koszty razy cztery.
Bez Waszej pomocy nie damy rady. Tylko dzięki Wam te maluszki mogą mieć szansę na nowe życie.
I kolejna kocia rodzina. Podobno ktoś się wyprowadzał i koteczkę zostawił pod domem. Kotka czekała i czekała, sąsiedzi dokarmiali, ale nie widzieli wtedy jeszcze problemu. Problem się pojawił, gdy Reszka w opuszczonej szopie się okociła. I kolejny telefon do nas: czy zabierzecie? A co mogliśmy innego zrobić ? Zostawić je tam? Skazać na głód, zimno a może nawet śmierć?
Pablo ofiara swojej rasy i mody. Przez wielu tak bardzo pożądana, a jednocześnie tak często porzucana. Już dawano nie widzieliśmy tak smutnego i złamanego psa. Jego strach go paraliżuje. Dosłownie! Potrafi zastygać w bezruchu jakby w oczekiwaniu i gotowości na coś bardzo złego. Przy dotyku cały drży. Zrobimy wszystko by Pablo odzyskał nie tylko zdrowie, ale również zaufanie do ludzi.
Kropek. Walczylismy o niego z całych sił. Był kotem bezdomny, dokarmianym przez wolontariuszki. Bezdomność zabija, dosłownie. W domu Kropek przeżyłby wiele lat. Bezdomność zabiła go w wieku 5 lat. Tak bardzo chcieliśmy mu dać dobre życie. Niestety, jego schorowane, słabe ciało poddało sie mimo wysiłków lekarzy i naszej. DO dziś nie możemy się pogodzić z jego śmiercią.
Mała Rozalka, niewidoma staruszka zniszczona życiem. Pewnie zostanie z nami do końca. Musimy jej zapewnić stałą opiekę lekarską, ma wiele schorzeń. Ostatnio źle się czuła, musieliśmy zabrać ją na badania.
Badania niestety potwierdziły zwyrodnienia kręgosłupa. Musieliśmy wdrożyć na stałe leki przeciwbólowe, by poprawić jej kofort życia.
Sara, wspaniała sunia owczarek niemiecki, do której ostatnio przyplątały się paskudne bolesne choroby: zapalnie uszu i hotspoty.
Leczenie nadal trwa. Co dwa tygodnie Sara musi przyjeżdżać do szpitala na kontrolę i toaletę uszu i miejsc zapalnych.
Gacuś kot, który przeszedł dwie operacje ratujące życie. Znaleziony na parkingu jako mały kociak z wypadniętym odbytem. Operacja przeprowadzona przez Profesora Gizińskiego uratowała go przed śmiercią, ale Gacuś musi mieć na stałe wizyty kontrolne.
Nasza stareńka sunia Dusia. Trafiła do nas prosto z ulicy. Niewidoma, masakrycznie zaniedbana i bardzo chora. Jest pod naszą opieką od ponad dwóch lat. Przeszła operację usunięcia oczka, usuwanie ząbków. I jak już wydawałoby się, że może mieć spokojne życie staruszki w dożywotnim domu tymczasowym, to ostatnio zmagamy się z jej zapaleniem dróg moczowych.
Myszkin znaleziony po wypadku z dawnym urazem łapki. Cierpiący z bólu, głodny i wyziębiony dokuśtykał się pod sklep szukając pomocy. Jest w trakcie leczenia. Robimy wszystko, co w naszej mocy by jego łapkę uratować, by mógł żyć bez przeszywającego bólu.
To tylko nieliczni z naszych podopiecznych, którzy są pod naszą opieką. Już nie wiemy, jak prosić i błagać. Nie mamy drastycznych zdjęć, które by przyciągnęły uwagę. Mamy za to wielu chorych podopiecznych, którzy wymagają leczenia i stałych badań. I nie mają swoich rodzin tylko mają Was i nas.
Tylko z Wami wspólnymi siłami ocalimy jeszcze więcej istnień i damy nowe życie tym, którzy sami o tą pomoc nie potrafią poprosić. Każdego dnia robimy wszystko, aby nasze zwierzęta były bezpiecznie, zdrowe, ważne, wyjątkowe i czuły się kochane – to jest dla nas najważniejsze. Tylko dzięki Wam – ludziom o wspaniałych i otwartych sercach jest to możliwe.
Niestety jeśli nie zapłacimy zaległych faktur nie będziemy mogli ich dalej leczyć. Taka jest niestety rzeczywistość. Nie zmienimy ich przeszłości, ale staramy się walczyć o ich lepszą przyszłość. O lepsze życie, w którym nie będzie już bólu, głodu i samotności. Bardzo Was prosimy o pomoc w tej walce i wsparcie dla naszych Bezdomniaków.
Ładuję...