Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bonifacy po całkowitym wyleczeniu wrócił na wolność.
Życie w zamknięciu nie było dla niego dobre. Ma swoją budkę, jest regularnie karmiony.
Bardzo dziękujemy za pomoc w opłaceniu jego leczenia
Ten biedny, chudy wypłosz, którego widzisz na zdjęciu, ma na imię Bonifacy i chyba po raz pierwszy w życiu jest bezpieczny. Nie, jak widzisz, Bonifacy jeszcze tego nie rozumie, podobnie jak nie rozumie, że badania weterynaryjne pomogą mu w walce z cierpieniem, którego ofiarą jest już od jakiegoś czasu.
Niedawno został złapany przez wolontariuszki z fundacji Felineus, gdy przykuł ich uwagę czymś, co wyglądało na kawałek rury, który utkwił na kociej szyi powodując ból. Na początku myśleliśmy, że być może padł ofiarą jakiegoś wypadku, na przykład podczas polowania na resztki jedzenia w śmietniku (tak, wbrew temu, co myśli większość ludzi, głodne bezdomne zwierzęta żywią się głównie odpadkami) – kot był bardzo agresywny i przestraszony, więc wydawało nam się, że nie pozwoliłby człowiekowi na założenie sobie czegoś takiego.
Niestety, bliższe oględziny wykazały, że to nie plastik, a kartonowa rura, którą zapewne jednak ktoś na siłę wcisnął kotu przez łebek i w dodatku przykleił taśmą do futra. Bezpodstawne okrucieństwo człowieka zaowocowały bólem kota, ranami na jego szyi i histerycznym lękiem, który jest zapewne reakcją na traumę.
Kto i dlaczego potraktował tak tego kotka? Nie wiemy – nie wiemy też, czy kiedykolwiek Bonifacy przełamie swój lęk i pozwoli bez strachu zbliżyć się do siebie człowiekowi. Póki co jednak nie tracimy nadziei, że ten dzikusek wyjdzie na prostą. Jest poważnie zaniedbany – ma wyleniałe futerko, zjeżoną sierść, jest niedożywiony i straumatyzowany.
Parametry morfologii są w dolnych granicach, ale po wynikach widać że jest straszliwie zarobaczony i ma delikatnie niewydolną wątrobę. Ale nie ma się co dziwić - pewnie biedaczek niedojadał albo zjadał byle co…
Życie Bonifacego nie zaczęło się łatwo – głód, poniewierka, okupione bólem spotkanie z człowiekiem… Zapewne nigdy nie będzie domowym mruczkiem, ale chcemy mu pomóc wrócić do zdrowia, podleczyć, odrobaczyć, zaszczepić i oczywiście wykastrować.
Pomożesz nam naprawić mocno nadwątlone kocie zaufanie?
Ładuję...