Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lawenda jest bezpieczna!
Z całego serca dziękujemy za uratowanie mamy Lawendy i jej źrebaka! Są już z nami, na naszym folwarku, gdzie dzięki Wam zacznie się kolejny rozdział ich życia. Tym razem będzie to szczęśliwa historia pełna troskliwej opieki, spokoju i soczystych marchewek. Już nie możemy się doczekać, gdy po kwarantannie maluch pod czujnym okiem mamy będzie zdobywał wybieg i dziwił się zbliżającej się wielkimi krokami wiośnie. To wszystko dzięki Wam! Dziękujemy!
Uchylam delikatnie okno samochodu, kilka roztańczonych płatków śniegu wwiewa mi do środka. Jakby chciały ze mną jechać. Nie wiedzą gdzie jadę... Gdyby wiedziały, wiatr by je pewnie zawrócił. Podnoszę wzrok i czuję jak chłód wdziera się wraz z mroźnym wiatrem, który maluje krajobrazy na szybach. Kilka dni temu dostaliśmy telefon.
Stara klacz, która wiele lat służyła ludziom w gospodarstwie, dostała swój ostatni bilet. Pewnie już dawno by wyjechała, ale żona starszego Pana poprosiła, aby dla niej znalazł innego klienta. Po starą klacz jednak nie ustawia się zwykle kolejka...
Zostało nam kilkanaście kilometrów. Śnieg zasypał świat i w tej części Polski niewiele widać. Ale to tu odchodzi szeroki handel końmi na ubój. Bo wszystko jest tu tańsze. Ten biznes również. Zerkam na okolicę. Drogi zlewają się z rozległymi polami. Wiatr delikatnie rozwiewa ten śnieg na wszystkie strony. Ale tak delikatnie jakby nie chciał za wiele zmieniać. Albo odkrywać przed nami.
Mijamy jeszcze kilka lasów, mijamy leśne dukty pokryte diamentowym, śnieżnym dywanem. Wszystko się skrzy i migocze. Ranek miesza ponurą aurę z bajkowością tego miejsca. Wiem, że zaraz będziemy u celu. Wiem, że tam nawet śnieg nie wzbudzi mojego zachwytu. To takie miejsce, gdzie nikt nie chce jechać. Ale ktoś musi. Bo do takich miejsc nigdy żaden dziennikarz nie dociera.
Parkujemy pod starym, drewnianym płotem, który jeszcze stoi choć już nie powinien. Wychodzi nam na powitanie starsze małżeństwo. Handlują końmi od zawsze. Obojętne im gdzie konie idą dalej. Są tylko przystankiem. U nich nic się nie zaczyna i nic nie kończy. To etap przejściowy przed rzeźnią.
Wysiadam z auta, podaję szybko rękę. Herbaty odmawiamy. Chcemy zrobić zdjęcia i wracać. Zaczyna sypać śniegiem coraz bardziej. Drogi będą za moment nieprzejezdne. A to ostatnie miejsce w jakim chciałabym zostać na dłużej.
Starszy Pan prowadzi nas do małej obory. W niewielkim pomieszczeniu spotykam ją i całe jej życie. No i jej malucha. Stoją, proste, jak struna w strunę. Patrzą na mnie bacznie, źrebak wydaje się nawet być odważniejszy od matki. Ale jego odwaga go nie uratuje.
Słuchamy chwilę opowieści. Handlarz kupił klacz na pobliskim targu. Kury, kaczki, świnie, kożuchy i stare płyty. Szwarc, mydło i powidło. Była tam też ona, źrebna. Żona marudziła, to zadzwonił wtedy, ale nikt jej nie chciał odkupić. Teraz, gdy idą święta, żona znowu marudzi. „Te baby tak marudzą, pani kochana, ze życia nie ma. Ja to by sprzedał te chabete, dobrze robiła, ale nie u mnie, co mi tam. Ale żona się uparła...”
Lawenda stoi i wpatruje się w mój obiektyw. Starsza Pani zerka przez drzwi nieśmiało, widzę ją kątem oka. Gdyby nie ona, nigdy byśmy tu nie dotarli. Maluch wtula się w mamę i zerka na mnie równie niepewnie jak starsza kobieta. Robię kilka zdjęć, głaszczę Lawendę po ciepłych chrapach. Niewielkie to ich pomieszczenie. Nie wychodzą na wybieg. Nie ma tu wybiegu. Podwórze jest też niewielkie. Jeśli już jakiś koń mija próg obory, to tylko żeby wejść po trapie.
Starsza Pani podchodzi do mnie, głaszcze Lawendę pilnując, żeby mąż nie widział. Tłumaczy, że po latach jej już też obojętne. Ale matki nie wolno ubijać. To dla niej święte.
Lawenda nigdy nie liczyła na emeryturę. Nie wiem gdzie pracowała, ani co robiła, ale konie są mądre. Mimo złudzeń i nadziei wiedzą, że ludzie szybko wydają wyroki. Ktoś latami ją trzymał, rozmnażał i użytkował. Ktoś latami dawał jej garść owsa i dach nad głową. I ktoś wywiózł ją na targ. Bez powodu. Bo przecież starość nie powinna być powodem, coś, co czeka każdego z nas i jest naturalną koleją życia nie może być powodem...
Dla Lawendy wyznaczono już termin zabicia. Jeśli chcemy odmienić jej los, musimy do 2 lutego spłacić jej życie i opłacić transport. Razem 15 700 zł. Bez Ciebie wszystko się dopełni. Z Tobą możemy napisać dla niej inną historię.
Wsiadam do auta, wracamy na zaśnieżone drogi. Nie wiem, czy ten śnieg będzie tu leżał gdy będziesz trzymał tę ulotkę w rękach. Pewnie będzie już dawno po pierwszej gwiazdce. Lawenda nie załapie się na Mikołaja, a gdy będą ją ładować będzie dawno po sylwestrowych fajerwerkach. Na podwórze wtoczy się jakiś żuk, nie będzie szumu. A rano, gdy wzejdzie słońce, nie będzie już nic. Świat Lawendy i jej malucha będzie już tylko wspomnieniem. Jedyna nadzieja w Tobie, aby nie przeminęły wraz ze starym rokiem.
--------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, 100 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Ładuję...