Nasza malutka Luna nagle zachorowała!

Zbiórka zakończona
Wsparło 9 osób
400 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 23 Września 2020

Zakończenie: 15 Listopada 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
22 Października 2020, 16:59
Luna i jej powrót do zdrowia

Luna jest już zdrowa!

Było ciężko, naprawdę ciężko! Ale się udało!

Codzienne kroplówki i leki, ciągłe spadki temperatury do 35 st., dogrzewanie malutkiej Luny poduszką elektryczną, spadek masy ciała z 600 g do 420 g (to bardzo mało jak na 8-tyg. kociaka), karmienie strzykawką co 2-3 h (tak jak oseska jakim była gdy ją znalazłysmy), zarwane noce - wszystko po to, żeby Luna miała siłę i aby pokonała chorobę, której nikt nie potrafił tak naprawdę nazwać - słabła i wychładzała się mimo "chuchania" na nią, dokarmiania i nawadniania - tak bez konkretnej przyczyny...

Ale udało się! Dziś już waży prawie 900 g! Sama je, bryka i zaczepia do zabawy swoje kocie przyszywane, starsze rodzeństwo i psa

Ze względu na codzienne wizyty w lecznicy, podawanie kroplówek i leków koszt leczenia Luny wzrósł do prawie 400 zł  

To dla nas kwota nie to dźwignięcia w tej chwili... 

Jeśli możecie to pomóżcie nam uzbierać tę sumę na opłacenie całego kosztu jej leczenia! 

Tylko z Waszą pomocą możemy pomagać tym malutkim, bezbronnym i porzuconym kociakom - w Was nasza moc i siła!

Pokaż wszystkie aktualizacje

27 Września 2020, 13:50
Luna jest nadal chora...

Od paru dni utrzymuje się niska temperatura ciała, musimy ją dogrzewać termoforem. Jest osowiała, osłabiona i nie chce jeść, musimy dokarmiać ją strzykawką.

Gdy mamy pod opieką oseski to drżymy o nie podwójnie, a nawet po stokroć, szczególnie gdy są wychowywane bez mamy, na "butelce". Nasza malutka podopieczna, Luna, nagle zachorowała. Wydawać by się mogło, że najtrudniejsze będą pierwsze dni życia Luny (miała zaledwie 5 dni gdy ją znalazłyśmy, jej rodzeństwo było już za tęczowym mostem, a ona sama podążała już po tęczy w stronę światła, później pojawił się koci katar), ale mając skończone już 6 tygodni, równie mocno potrafiła nam napędzić stracha! To jest jednak nadal kocie dziecko...

Wczoraj ok. 22.00 na sygnale pojechałyśmy z Luną do całodobowej lecznicy, ponieważ zaczęła słaniać się na nóżkach i przelewać nam przez ręce, nie chciała się bawić z nami ani innymi kotami, była ospała i apatyczna. Dosłownie gasła w oczach.

Bałyśmy się, że ona również może być chora na panleukopenię. Ta choroba potrafi zaatakować znienacka! A jeden z naszych kociaków ostatnio na to zachorował... Okazało się, że Luna miała wysoką gorączkę - 40 stopni i powiększone węzły chłonne, a z oczu i noska leciała już wydzielina, dodatkowo ciężko oddychała... Od razu zrobiliśmy test na panleukopenię i odetchnęliśmy z ulgą - wynik był ujemny - na szczęście. 

Luna dostała antybiotyk i lek przeciwzapalny. Dziś już widzimy dużą poprawę - wraca do zdrowia, zaczyna biegać i dokazywać. I to jest dla nas najważniejsze! Dziś jedziemy na kolejną wizytę i mamy nadzieję, że usłyszymy tylko dobre wieści! Że najgorsze za nami.

Niestety takie nieoczekiwane wydatki to dla nas powód do zmartwień. Lecząc naszych podopiecznych, odrobaczając ich i szczepiąc, plus sterylizując i kastrując dorosłe koty, stale toniemy w długach w lecznicach... Po raz kolejny zwracamy się do Was o pomoc, o nawet najmniejsze wpłaty, bo dzięki Wam możemy ratować ten "mały koci świat". Prosimy, pomóżcie nam wyleczyć Lunę!

P.S. Trochę śmiechu też było - bo jak to się mówi? "Diabeł boi się święconej wody" - Luna mimo swojego stanu miała dość siły, aby wbić w swoich "oprawców" swoje kiełki, i uwierzcie na słowo, ma w nich moc!

 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
6 aktualnych zbiórek
34 zakończone zbiórki
Wsparło 9 osób
400 zł (100%)
Adopcje