Cichy krzyk o pomoc

Zbiórka zakończona
Wsparło 55 osób
1 500 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 1 Kwietnia 2019

Zakończenie: 7 Maja 2019

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

11.03 dostałam informację o porzuconej suni ze swoim dzieckiem. Oczywiście przy ruchliwej drodze... Pojechałam sprawdzić. Na miejscu była tylko suczka. Mimo poszukiwań, szczeniaka nie udało się odnaleźć, więc wsadziłam bidulę do samochodu i zawiozłam do nas.

Była chuda, na szyi miała ślad po łańcuchu. Ciemny, wytarty wokół szyi ślad... Pełno kleszczy i pcheł, wydzielina z dróg rodnych. Sunia chodziła za każdym prosząc o pomoc, niestety nikt nie chciał zwrócić uwagi na biedną, porzucona suczkę. Przecież takich są setki, tysiące, wszędzie... Mimo że jest słodka, kochana, urocza i mądra, niestety jest z tych psów, które nie rzucają się w oczy... O takie jak ona nikt się nie bije.

Ja nie mogłam jej zostawić, nie chciałam. Po dojechaniu do domu nie dawało mi spokoju to, że powinien być jeszcze szczeniak i że nikt nie wiedział, co się mogło z nim stać. Pojechałam drugi raz. Okazało się, że nie jest jeden, a dwa psiaki. Szczeniaki około 7-miesięczne, oczywiście - też suczki. Z bogatym życiem na swoich ciałkach, czyli pchły i kleszcze w ogromnych ilościach. Padało, więc były mokre. Czyli nie miały gdzie się schronić... Wsadziłam maluchy do samochodu i zawiozłam do nas. Na widok mamusi bardzo się ucieszyły.

Ktoś wywalił je w takim miejscu, przy takiej drodze... Gdzie tiry pędzą z ogromną prędkością. Nie miałyby szans, gdyby wyruszyły szukać jedzenia lub schronienia. Ktoś pozwolił, aby suczka wydała na świat kolejne szczenięta, a gdy nie udało się ich wydać- bo po co komu suczki - to łaskawy pan, owszem, nie zabił. Za to skazał je na tułaczkę, głód, choroby i prawdopodobnie śmierć pod kołami pędzących samochodów. Po prostu odroczył wyrok.

Mam dla ciebie, "właścicielu" wiadomość - plan nie wypalił. Teraz mają imiona - maluszki to Tia i Mia, a mamusia to Szarotka. Zabrałam je i znajdę im dobre domy, które będą traktowały każdą z nich jak członka rodziny. 

Na wizycie u weterynarza zostały sprawdzone chipy - nie zdziwił mnie ich brak. Poddane zostały odrobaczeniu i odpchleniu. Mamusia po kilku dniach przeszła zabieg sterylizacji oraz została zachipowana. Podrostki zostały zaszczepione. To kolejne psy, które trafiły pod moją opiekę, ale wiem, że nie można było postąpić inaczej. Sterylizacja mamusi została pokryta przez dobrą duszę. Reszta kosztów, które nas czekają to odrobaczenie 3x, odpchlenie 3x, sterylizacja 2x, chip 3x, szczepienie 3x.

Małe są niewidzialne. Niewidzialne, bo spotkało je tylko porzucenie. Tak, tylko to. Nie ma ran szarpanych, mają wszystkie łapki, żadna nie zwisa, nie są połamane, nie były związane w worku i wywalone do rowu. Po prostu zostały wywalone przy ruchliwej drodze wraz z mamą. Bo pewno łaskawemu panu nie udało się wydać suczek, więc pozbył się problemu inaczej. 

Kochani, wiem, że jest dużo psiaków w potrzebie. Wiem. Ja jestem sama, sama z 13 psiakami pod opieką. Jeżeli mogę prosić o pomoc, a muszę wierzyć, że ktoś pomóc zechce - będę bardzo wdzięczna razem z kolejnymi bidami.

Chcesz dać dom? Dowiedzieć się więcej? 570240703

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 55 osób
1 500 zł (100%)
Adopcje