Dante i Lazarus przeżyli piekło, udało się uratować ich życie, ale przed nimi walka o zdrowie

Zbiórka zakończona
Wsparły 192 osoby
6 121,50 zł (100,02%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 23 Listopada 2020

Zakończenie: 17 Października 2021

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

„Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie” - Dante Alighieri. Podobno w książce dla ludzi taki był napis na bramie do piekła, ciocie tak mówią przynajmniej.

Dlatego mam na imię Dante, a mój przyjaciel to Lazarus, Łazarz inaczej. Obaj trafiliśmy do cioć z miejsca, z którego nie można się było wydostać inaczej, niż umierając. I mnie w sumie to do „wydostania się” jakoś dużo nie brakowało. Ciocie przywiozły szkielecik, mówią, że mnie parę razy stukały w nosek podczas podróży, bo nie były pewne czy ja żyję. Jechaliśmy z ciociami prawie 400 kilometrów, bo ciocie tak bardzo chciały pomóc nam, kotom, które trafiły do Towarzystwa Ochrony Przyrody „Inni”.

To miało być miejsce takie jak u cioć, gdzie kotki trafiają, są leczone, mają potrzebne zabiegi, a potem szukają swoich domków na zawsze. No i ciocie, wujkowie jeść dają, dwa razy dziennie nawet. W tamtym miejscu jedzenia za bardzo nie było. Kiedy przyjechałem, ważyłem niewiele ponad dwa kilo, a teraz ważę dwa razy więcej. Lazarus był w porównaniu do mnie tłuściutki, ważył 4 kilogramy, ale to duży kocurek, teraz już 5,5-kilogramowy.

Przez pierwsze dni to się ciocie nas bały normalnie karmić i dostawaliśmy jeść cztery razy dziennie, bo byliśmy tak wygłodniali, że się lekarze bali, że się pochorujemy. Zresztą nie tylko o nas się bali, ale i o pozostałe 15 kotów, bo ciocie to nas łącznie 17 sztuk przywiozły. Ani ja, ani Lazarus nie możemy narzekać, żyjemy, nie bywamy głodni, na nic nie chorujemy, to znaczy prawie na nic…

Obaj jesteśmy nosicielami kociej białaczki. To taki wirus kotków, który powoduje, że mamy bardzo słabą odporność i podobno kotek rzadko kiedy żyje z nim długo. Jednak są na świecie przypadki, że kotki tego wirusa zwalczają. Ciocie bardzo chcą nam pomóc i kupić lek, który bardzo nam podniesie odporność i może wtedy się uda. Wiecie, to walka o to czy my będziemy żyć 15 lat, czy 3 lata. Bardzo chciałabym mieć tyle czasu co inne kotki na cieszenie się życiem, bo wiem już teraz, że życie kotka może być naprawdę bardzo fajne…

Dante i Lazarus w badaniu PCR mają dodatni wynik na obecność FelV, kociej zakaźnej białaczki. Muszą być izolowani od innych kotów, a znalezienie dla nich domu będzie graniczyło z cudem. To bardzo fajne koty. Dante jest pięknym rudzielcem, który bardzo otworzył się na człowieka, nauczył się nawet, że noszenie na rękach to coś miłego. Lazarus bardziej otwierać się nie musiał, on dosłownie napadał miłością wolontariuszy, wcierał się, potrafił wskoczyć na plecy, na kolana i dopominać się głaskania, noszenia, rozdawał buziaki od samego początku.

Literatura naukowa zna przypadki zwalczenia przez koty FelV, ale wiele zależy od odporności danego kotka. Chcemy dać kocurkom szanse na normalne życie, długie i nieobciążone chorobą. Najskuteczniej kocią odporność podnosi się Virbagenem, interferonem omega, kocim. Pełna kuracja trwa 73 dni i składa się z trzech serii podań leku.

Chcemy uzbierać fundusze na kurację dla Lazarusa i Dantego, ale kwota jest tak ogromna, że sami nie damy rady, błagamy, pomóżcie nam…

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
907 zakończonych zbiórek
Wsparły 192 osoby
6 121,50 zł (100,02%)
Adopcje