Urodziłem się po to by być szczęśliwy, biegać po zielonych łąkach, tarzać się w śniegu, taplać w kałuży, kopać w piasku. Niestety los napisał inny scenariusz na moje życie…
Nowy podopieczny naszej Fundacji w typie rasy west highland white gerrier o wdzięcznym imieniu Baki ma dopiero 5 lat, a tak wiele już przeszedł w swoim krótkim życiu.
W ubiegłym roku, kiedy opiekunka Bakiego była w szpitalu, psiak poważnie zachorował. Lekarz, który leczył chłopaka, podjął decyzję o usunięciu lewego oczka. Dlaczego? Nikt tego nie wie, ale oczko było prawdopodobnie w bardzo złym stanie i nie rokowało wyleczenia, a opiekunka nie mogła szukać ratunku gdzie indziej, bo sama walczyła z chorobą.
Po kilku miesiącach drugie oczko zaczęło chorować. Lekarz stwierdził zespół suchego oka, ale stan jest tak zaawansowany, że przepisane krople nie pomagają, a Baki cierpi na nawracające stany zapalne. Ropa z oczka leje się strumieniami...
W międzyczasie Baki zaczął chorować na uszka. Leczenie nie przynosiło poprawy, a ból uszek nie pozwalał małemu cieszyć się życiem. Pod ogonkiem pojawił się guzek, który nie został jeszcze zdiagnozowany. Na skórze okresowo pojawiały się strupki i sączące ranki. Wesoły, przyjacielsko nastawiony do ludzi i innych zwierząt Baki posmutniał, wycofał się, stracił chęć do zabawy i większość czasu spędzał na swoim posłanku. Psiak ewidentnie cierpiał.
Serce opiekunki cierpiało razem z nim, ale sytuacja życiowa, finansowa i zdrowotna nie pozwalała jej na szukanie pomocy u specjalistów, dlatego zwróciła się do nas z prośbą o ratunek dla Bakiego. Chłopak był do tej pory karmiony karmą z kurczakiem i to jest prawdopodobnie przyczyna wielu dolegliwości.
Najbardziej niepokojąca w tej chwili jest „tajemnicza” choroba oczu, dlatego wiedząc, że Baki do nas przyjeżdża, umówiłyśmy go na wizytę u okulisty dr Garncarza, która będzie dopiero za tydzień. Niestety prawe oczko jest bardzo złym stanie, zalepione ropą, zamglone, więc musimy jak najszybciej zasięgnąć porady naszego lekarza, bo obawiamy się, że tydzień to zbyt długi okres oczekiwania na leczenie. Kolejnym problemem są chore uszy i skóra i tutaj będzie konieczna wizyta u dermatologa i szczegółowa diagnostyka.
Po Bakiego musiałyśmy przebyć 500 km w jedną stronę, więc koszt transportu jest ogromny, ale nie mogłyśmy pozostawić małego bez pomocy. Zbiórka, jaką zorganizowałyśmy dla chłopaka, obejmuje szacunkowy koszt transportu i leczenia.
Kochani… Nie udźwigniemy same tak wielkich kosztów, dlatego bardzo Was prosimy o pomoc dla tego biedaka.