Pod nasze skrzydła trafił Lakuś. Zobaczyła go Żaneta, która akurat jechała trasą koło Gąbina. Psa na jej oczach nieomal potrąciło auto! Zatrzymała się i jakimś cudem udało jej się złapać wystraszonego maluszka. Nie mieliśmy go gdzie zabezpieczyć, bo u nas w Fundacji ani jednego wolnego miejsca. I wiecie kto nam przyszedł z pomocą? Pan Jan, któremu dzięki razem z Wami wcześniej pomogliśmy. Teraz on pomógł nam. I Lakuś jest zabezpieczony, ale musimy go odrobaczyć, odpchlić, zaszczepić, zaczipować i wykastrować. Potem będziemy kruszynce szukać domku. Błagamy, wspomóżcie Lakusia choćby złotówką...