Radom i okolice. Wiecie jak wygląda tu codzienność? Zwierzęta umierające w polach, obejściach, przy drodze - nie działa tam nic, nie ma organizacji, która by cokolwiek zrobiła. Dlatego staramy się pomagać - leczyć, jeździć na wezwania i ratować te niewinne istoty.
Codzienność to kilka wezwań o pomoc o różnych porach. One same sobie nie pomogą. Ludzie albo przechodzą obojętnie, albo nie mają środków i wiedzy, gdzie szukać pomocy...
Gmina gwarantuje umowy z "mordowniami". Tam wrzucone w stada innych psów próbują przeżyć, ale słabe i chore nie mają żadnych szans. Uratowane zwierzęta trzeba jednak gdzieś lokować. Zwierzęta te są bez szczepień, a chorób zakaźnych jest masa. Często trafiają do nas zwierzęta już chore, które trzeba izolować. Dlatego zbieramy na domek z dwoma pomieszczeniami, ocieplany, całoroczny, taki jak poniżej. Stanie na ogrodzonej części wybiegu. Tam będziemy przetrzymywać przez pierwsze dwa tygodnie nowo przyjęte zwierzęta zanim, po zaszczepieniu, przeniesiemy je do głównego budynku i bezpiecznie dołączą do reszty naszych podopiecznych. Jest to konieczne i pilne, bo w sierpniu pięć nowych psów miało parwowirozę. Przeżyły, ale cały dom tymczasowy jest skażony na pół roku. Nie możemy w tej chwili żadnego psa przyjąć, jeżeli nie zapewnimy bezpiecznego pomieszczenia przejściowego. A zgłoszenia psów potrzebujących ratunku cały czas spływają. Jesteśmy zrozpaczeni, że nie możemy pomóc...
Całkowity koszt z transportem, montażem, zrobieniem podłogi i ociepleniem, przygotowaniem i wybrukowaniem powierzchni pod podłogę oraz wykonaniem ogrodzenia, prewencyjnym odkażeniem terenu i wnętrza domku, a także kupieniem nowego, czystego wyposażenia, wyniesie 25 000 zł. Tyle musimy zebrać jak najszybciej, bo wciąż są zgłoszenia, a my możemy tylko awaryjnie, na krótki okres parę zwierzaków w zaprzyjaźnionych domach umieścić. I już wyczerpałyśmy możliwości. W ubiegłym roku przyjęliśmy ponad 60 psów, z czego 52 znalazło nowe domy. W tym roku przewinęło się już 35 psów przez nasz dom. To oznacza, że przez sześć miesięcy, gdy brak będzie bezpiecznych pomieszczeń, zostawimy bez pomocy co najmniej ponad 20 psów…
Prosimy, pomóżcie nam, aby tak się nie stało. Na zdjęciach niektóre nasze psy, one Was też proszą. Miały szczęście, że gdy trzeba było im pomóc, mogłyśmy je przyjąć. A teraz takim samym musimy odmówić pomocy... Będziemy wdzięczni za każde wsparcie…