Dzwonek! Telefon interwencyjny. TPZ Otwocki Zwierzyniec w gotowości, po drugiej stronie słuchawki zrozpaczony głos.
- Ratujcie, pomóżcie, co ja najlepszego zrobiłam?! - Słychać zdenerwowany głos w słuchawce. - Nie zapłaciłam za operacje... Powiedziałam, że zapłacę... Ale nie mam z czego.
Cisza... Szloch... Płacz...
- Wstyd! Wielki wstyd... Jestem na rencie. Nie mam skąd wziąć! Razem to aż 1500 zł! Dla mnie to suma nieosiągalna!
Drżący głos. I słowa jak refren: tysiąc pięćset złotych... Tysiąc pięćset złotych... Tysiąc pięćset...
I znów cisza... Jakby kobieta przestraszyła się swojego głosu. I tej horrendalnej dla niej sumy.
- Mój pies wpadł do studzienki... - Zaczyna się tłumaczyć. - Połamał się... Nie mogłam inaczej... Musiałam go ratować! Co teraz?!
I znów cisza... Jakby szukała odpowiedzi:
- Może sprzedam piecyk do ogrzewania domu? Może sprzedam kuchenkę elektryczną? Co mam robić?
Nasza dyżurna inspektorka jedzie na miejsce. Potwierdza słowa kobiety. To prawda! Piesek uratowany! Jedzie do weterynarza. Kolejna trudna rozmowa. Udaje się załatwić operację na kredyt. Załatwia odroczenie płatności, ale to wszystko, co możemy zrobić...
Zbliża się termin spłaty kredytu. Potrzebne są pieniądze, żeby dotrzymać danego słowa. I mieć szansę na kolejny kredyt, gdy niezbędna będzie kolejna operacja. Możemy tylko prosić Was: Kochani, pomóżmy!
Dyzio czeka, przed nim jeszcze jedna operacja, jej koszt to 800 zł.
Ratujmy go razem! Bardzo prosimy w imieniu starszej Pani, która ma tylko pieska. Ma Dyzia i kocha go z całego serca. Nie uśpiła go, lecz ratowała i chce ratować dalej. Ten pies to całe jej szczęście. Pomóżmy ratować życie Dyzia!