Kolejny makabryczny przypadek.
Zdjęcie kotki, to pierwsze, zrobione jeszcze na ulicy, zostało przesłane dzisiaj na maila fundacji. Od razu jak zobaczyłyśmy to zdjęcie, skontaktowałyśmy się z panią, która zgłosiła kotkę. Kicia z taką raną widywana była od 3 tygodni! Niewyobrażalne, jak mała musiała strasznie cierpieć. I jaką ma ogromną wolę życia, mimo wszystko, mimo tego koszmarnego bólu...
Już na zdjęciu rana wyglądała wystarczająco makabrycznie, by nas przerazić. Ale uwierzcie, gdy się widzi kotkę na żywo, trudno uwierzyć, że można żyć z czymś takim :( Brakuje słów, by to opisać. Gdy przyjechałam na miejsce i zobaczyłam kota, najpierw byłam przekonana, że kotka uległa jakiemuś wypadkowi, w wyniku którego straciła nos. Kotka ma niewygojoną, krwawiącą ranę, znaczny ubytek części pyszczka i nosa, charczy, gdy oddycha… Jednak współpracujący z nami weterynarze na podstawie oględzin podejrzewają raka płaskonabłonkowego nosa. Kotkę czekają jeszcze badania mające potwierdzić tę diagnozę. W zależności od wyników badań i prawdopodobnych rokowań zapadnie decyzja, czy da się pomóc temu kotu, czy trzeba rozważyć eutanazję, aby oszczędzić jej cierpień. Ale na pewno nie chcemy podjąć żadnej decyzji „w ciemno”.
Od jutra kotka będzie badana, póki co dostała leki przeciwbólowe. Na pewno będziemy chciały wysłać materiał do badania, aby sprawdzić, czy ta koszmarna rana to na pewno rak. Potrzebujemy pomocy w opłaceniu badań i pobytu kotki w lecznicy. Bardzo prosimy, musimy jej pomóc, dość się już wycierpiała :(