Nikt nie wie jak, nikt nie wie kiedy do nieużywanej stodoły wprowadziła się ciężarna suczka.
Sąsiedzi psiny nie widzieli lub widzieć nie chcieli. Sama musiała wyżebrać jedzenie i znaleźć miejsce do urodzenia szczeniaków. Dzielnej psiej mamie udało się maluchy wykarmić i odchować. I wtedy dopiero zauważyli ją ludzie... W zasadzie nie ją, bo rozumiecie, suka to problem...
Zauważyli puchate słodkie kulki, które chętnie rozdano w obojętnie jakie ręce. Sam właściciel stodoły zabrał 2 szczeniaki, oczywiście samce. Suni nikt nie chciał, suki to problem, suki rodzą co cieczkę... Jakby do ludzi zupełnie nie dotarła jeszcze informacja o możliwości kastracji... Jakby utknęli gdzieś w średniowieczu. Żal nam tych szczeniaków... Im nie zdążyliśmy pomoc... Nie wiemy, czy trafią na łańcuch, czy będą się rozmnażać co rok.
Nasza sytuacja wygląda mocno nieciekawie. Mamy wakacyjny wysyp psiaków. Ale nie mogliśmy jej tam zostawić... Jest cała zapchlona, zarobaczona, zakleszczona... Musimy pobrać jej krew do badań, ponieważ podejrzewamy babeszjozę. Sunia jest ospała i apatyczna. Najpierw musimy ją przebadać, wyleczyć następnie wykastrować, zaczipować i zaszczepić.
Na to wszystko potrzeba pieniędzy... Jeśli możesz, to pomóż nam zająć się Blanką! Sami nie damy rady.