Parchatek ma ropę w jamie brzusznej. Nie płyn, nie krew, ropę... Toczymy właśnie najważniejszą walkę o jego życie. Rokowania są bardzo ostrożne, ale mamy szansę wyprowadzić go z tego stanu. Potrzebujemy jednak Waszej pomocy.
Parchatek trafił pod naszą opiekę w sierpniu, cały w wielkich guzach, ranach, z podejrzeniem chłoniaka. Po zaawansowanej diagnostyce okazało się, że za jego dramatycznym stanem stoi niespecyficzny rodzaj grzybicy (Histoplazma Capsulatum). Wprowadziliśmy leczenie, które spowodowało, że guzy zaczęły się wchłaniać, a głębokie rany goić.
Tak było:
Tak jest:
Niestety, grzybica ta jest grzybicą ogólnoustrojową i choć wizualnie stan kota się poprawił, rany się goją, guzy wchłaniają, to jego stan ogólny bardzo się pogorszył.
Z dnia na dzień brzuch zrobił się ogromny i wzdęty. W USG widać było płyn. Punkcja zbiła nas z nóg. W jamie brzusznej nie zbiera się płyn, ani krew. Zbiera się ropa.
Pobraliśmy krew i wysłalismy na dokładne badania, czekamy na wyniki. W obrazie USG najgorzej wygląda wątroba. W tej chwili musimy wprowadzić intensywne leczenie. Wspieramy już wątrobę i odporność. W tej chwili zależy nam na maksymalnej stymulacji układu odpornościowego, co jest niezmiernie ważne w leczeniu grzybicy.
Chcielibyśmy wprowadzić virbagen, co jest odpornościową bombą w takich przypadkach, niestety jeden cykl to koszt 900 zł, a cykle podaje się 3. Do tego koszty badań i pozostałych leków- zwyczajnie nie mamy na to środków.
Dlatego błagamy - pomóżcie Parchatkowi. On chce żyć, ciągle się mizia, mruczy, jest kochany i pełen werwy. Entuzjastów eutanazji z góry prosimy o zachowanie rad dla siebie. Na eutanazję zawsze jest czas i dokonamy jej dopiero wiedząc, że kot cierpi i nic nie da się zrobić. Teraz się da, więc będziemy walczyć.
Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą, nawet najdrobniejszą pomoc.