Jakim trzeba być człowiekiem, żeby doprowadzić psa do takiego stanu? Jak ogromna panuje znieczulica, bo nie możliwe, żeby tego psiaka nikt wcześnie nie widział… Psinka szukała pomocy i znalazła ją, trafiła na pana Tomka - strażaka, który 2 razy wyciągał szczeniaki z kanału przepustowego w okolicach schroniska.
Sunia wyszła z lasu wprost pod koła jego samochodu. Pan Tomek nie został obojętny, nakarmił psa i zadzwonił do nas, a następnie zawiózł sunię do schroniska. Sunia na drugi dzień trafiła do gabinetu weterynaryjnego i tu mogliśmy zacząć doprowadzać ją do stanu, w jakim powinien być pies. Doktor najpierw sam próbował wyciąć kołtuny a następnie udostępnił nam pomieszczenie. Wycięcie skorupy, którą pokryta była sunia zajęło naszej wolontariuszce Agnieszce ponad 4 godziny, a i tak sunia nie wygląda najlepiej.
Najpierw stępiły się nożyczki a potem pękło ostrze w maszynce (porcelanowe), ale warto było. Sunia nie wygląda jak gwiazda, ale w tej chwili nie o to chodzi - ważne, że pozbyła się skorupy zalegającej na jej skórze. Sfilcowana sierść na łapkach była tak gruba, że sunia stąpała po ziemi nie na opuszkach tylko na kilku centymetrowej warstwie zbitej sierści i błota, tylne łapki natomiast były przykurczone i wygięte w nietypowy sposób. Na jednej łapce są duże odparzenia i rana. Na razie nie obciąża tej łapki. Po zabiegach była tak zmęczona, że od razu poszła spać. Generalnie skóra z licznymi odparzeniami, sporo kleszczy (głównie na pyszczku) w innym miejscu nie miały szans się przebić. Sunia dostała antybiotyk. To kochany i odważny pies i nadal lgnie do ludzi. Całkiem nieźle chodzi na smyczy, ma około 3-4 lata.
Zwracamy się do Was z ogromną prośbą – udostępniajcie, pomóżcie zebrać potrzebne środki. Musimy ją wyleczyć, wysterylizować, odkarmić i zaczipować przed potencjalną adopcją. Bez Was nie damy rady!