Na końcu długiej listy one czekają na Twoją pomoc

Zbiórka zakończona
Wsparło 31 osób
2 710 zł (16,93%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 27 Marca 2020

Zakończenie: 30 Kwietnia 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

„Otóż raptem nie ma kolorów na świecie. Nie ma. Brak. Kolory przez noc zostały ukradzione. Lub cokolwiek. Może wyprane. Może wyprali ten krajobraz, pejzaż za oknem w pralce automatycznej w nie bardzo tym, co trzeba, proszku.” – Dorota Masłowska

Raptem zniknęła zwykła codzienność, zniknęła szara rzeczywistość. I nagle okazuje się, że nie najważniejsze jest posiadanie. I nagle okazuje się, że świat jest potężny, a człowiek mały i bezradny. I wydaje się jakby zniknęły kolory. Jakby ktoś je ukradł. Bo świat stoi nad przepaścią. Bo jakby wahał się, w którą stronę zrobić krok. Jakby wahał się, w którą stronę pójść. I ledwo się trzyma. Bo opanował go koronawirus. I nagle okazuje się, że wszyscy potrzebujemy pomocy. Że zatrzymaliśmy się i stoimy w obliczu tragedii. Każdy, bez wyjątku drży z obawy o przyszłość. Jak długo? Ile jeszcze minie czasu, zanim wszystko wróci do normy? Ile jeszcze trudnych dni i bezsennych nocy? I nagle okazuje się, że w tym całym potężnym świecie, istnieją też zwierzęta, które bezustannie potrzebują pomocy człowieka. I nagle okazuje się, że są na końcu listy. A lista jest długa. Ludzka obojętność, przekonanie, że one jakoś dadzą sobie radę, zapomnienie. Na to skazane są dzisiaj nasze koty.

Wszystkie, którymi się opiekujemy, które przebywają w naszym hoteliku. Wszystkie bezdomne, bezpańskie, które staramy się dokarmiać. Wszystkie, które staramy się ratować. I nagle okazuje się, że one nadal chcą jeść, że potrzebują wizyt u weterynarza. Że świat się dla nich nie zatrzymał. Że potrzeby wciąż rosną. Że kryzys, który dotknął nas wszystkich, nie oszczędził również ich.

Pomaganie od zawsze było misją Fundacji. Nieść pomoc, tym którzy sami nie mogą o nią poprosić. Nieść pomoc tym, którzy skrzywdzeni przez człowieka zwątpili w jego dobre intencje. Codziennie otrzymujemy wiele zgłoszeń, odbieramy koty z interwencji, zdarza się, że ktoś podrzuci jakiegoś pod bramę. Staramy się również nie pozostawiać potrzebujących kotów z okolicy. Dokarmiamy je. Jeździmy we wskazane przez Was miejsca, by pomóc każdemu w potrzebie. Nie potrafimy przejść obojętnie. Nie umiemy i już. Dokarmiamy też koty osób starszych, którzy w obliczu obecnych wydarzeń boją się wychodzić z domu, albo zwyczajnie nie mogą. Wiele osób zgłasza się do nas, że trzeba pomóc starszej sąsiadce, żeby nie wychodziła do sklepu po karmę. Żeby nie narażała swojego zdrowia i życia. Wiele kotów potrzebuje też wizyt u weterynarza, które muszą odbyć się w domu.

W ubiegłym roku pod naszą opiekę trafiło ponad 70 kotów. Z Waszą pomocą leczymy, karmimy i opiekujemy się każdym z nich. Zajmujemy się wszystkim, co najważniejsze. Często kiedy bezpańskie koty krzyżują się między sobą lub z wolno biegającymi kotami domowymi, życie w nędzy staje się automatycznie udziałem ich potomstwa. Dlatego zajmujemy się ich sterylizacją lub kastracją. Zapobiega to niepotrzebnemu cierpieniu zwierząt. Obecnie większość naszych kotków lokujemy w biurze. A teraz? Zbliża się moment, w którym z bólem serca będziemy zmuszeni odmówić pomocy. Bo zwyczajnie zabraknie nam środków.

I jak dzisiaj, kiedy świat stoi na krawędzi, pozostawić te biedne zwierzęta samym sobie? I jak dzisiaj, kiedy świat stoi na krawędzi, prosić o wasze wsparcie? I jak bezczynnie patrzeć, w bezbronne oczy kota? Jak nie zareagować, kiedy on potrzebuje pomocy? Jak nie zatrzymać się i pochylić nad jego trudnym losem? I w końcu, co począć kiedy nie możesz mu pomóc, bo nie masz jak? Wiele razy słyszeliśmy, że utrzymanie kota nie jest wcale takie wymagające. Że wystarczy dać mu miskę jedzenia, a sobie poradzi. I może faktycznie, jeden kot nie jest drogi w utrzymaniu. Ale my nigdy żadnemu nie odmówiliśmy. I tak, zajmujemy się teraz pokaźną gromadką. I dzisiaj nasz folwark, nasze hoteliki pełne są potrzebujących kotów. Wszystkie z nich zanim tu trafiły doświadczyły wielkiego cierpienia i bólu. Często okupionego tragiczną historią. Pamiętam, jak znaleźliśmy Groszka na skraju wielkiego pola. Ktoś podrzucił go tam, bo zaczął chorować. Stracił wzrok, męczyły go ataki padaczki i hiper-spastyczność. Spotkałby się tam ze śmiercią, ale uratowaliśmy go. Albo Lew. Pobity. Z połamaną szczęką, połamanymi nogami i martwicą kości. Dzisiaj choć już na trzech łapkach, walczy o każdy krok. Nie dzielimy naszej pomocy granicami. Uratowaliśmy go ze wschodu. A razem z nim uratowaliśmy jeszcze 15 pokaleczonych przez los serc. Albo Mruczek. Stary, chory, niepotrzebny nikomu, został któregoś poranka podrzucony pod naszą bramę. Jak zbędny balast, jak paczka, której trzeba się szybko pozbyć. Jak wadliwy towar, który nie spełnia już swojej roli. A Mruczek nawet nie miał jak pójść w swoją stronę, odszukać swojego domu. Bo miał tak silne zapalenie spojówek, że nic nie widział. Wtedy, pod tą bramą, kręcił się w kółko, jakby nie mógł się zdecydować co wybrać. Jakby balansował miedzy życiem, a śmiercią. Z osłabionym układem odpornościowym i zdiagnozowaną nieuleczalną chorobą FIV. Wiele z naszych kotów będzie potrzebowało specjalistycznej opieki już do końca swojego kociego życia. Jacuś, u którego nie wykształciły się kanały łzowe, już zawsze musi mieć zakraplane oczy. A nasz Groszek, stał na skraju wielkiego pola i nie wiedział, czy kolejny krok, jaki zrobi zaprowadzi go nad przepaść czy ku ocaleniu.

Bo pozostawiony na pewną śmierć, nie miał już nadziei. A przez swoją chorobę został skazany na odrzucenie. Faworek trafił do nas z połamanymi łapkami i uszkodzeniem miednicy. Wiesz, potrącił go samochód. I Faworek leżał tam, na zimnej ulicy, ledwo oddychając. Ktoś zostawił go tam, bez pomocy i bez szans. Ale nie tak miało być. W ostatniej chwili trafił do nas. A ileż kotków odebraliśmy po tym, jak trafiły na sprzedaż w Internecie. Od ludzi, dla których ekonomia liczyła się bardziej niż uczucia. I tak znalazła się u nas Zuzia i Lolek. Całe w odchodach, śmierdzące, z posklejanym futrem. I przerażone. Zapchlone tak, że miały stan zapalny skóry od licznych pogryzień. Z odparzeniami i ropiejącymi rany. Ze stanem zapalnym w uszach. Z chorymi oczami i katarem. Zaniedbane i chore. Wychudzone. Kosteczki obciągnięte śmierdzącym, zaniedbanym futrem. Pupile człowieka. Takich i podobnych historii znajdziesz u nas całe mnóstwo. Takich i podobnych historii jest u nas więcej.

Ale historia, która pisze się teraz, na Waszych oczach jest równie przerażająca. Jak sytuacja, w której znalazł się cały świat. I równie przerażająca jest myśl, że te wszystkie koty, mogą z dnia na dzień pozostać bez wsparcia i bez utrzymania. Zapasy karmy, wizyty u weterynarza, zaplanowane zabiegi. To wszystko może po prostu zniknąć. Świat może stracić kolejne kolory. Może stać się jeszcze bardziej szary i przerażający. Zwłaszcza dla tych kotów. Bezbronnych i bezradnych. One nie wiedzą co się dzieje. One nie wiedzą, że są na końcu długiej listy z napisem „pomoc”. One nie wiedzą, że świat ledwo się trzyma. A my? Nie mamy żadnych dotacji, nie mamy żadnych możliwości, żeby im to wszystko zapewnić. Nie mamy możliwości, aby zbudować im „dom” na poddaszu, ani opłacić leczenie. Od zawsze nam pomagaliście. Od zawsze czuliśmy Wasze wsparcie. Dlatego dzisiaj, w obliczu kryzysu również zwracamy się do Was. Wierzymy, że wszechobecna obojętność Was nie ogarnęła. Świadczyć może o tym chociaż to, że dotrwaliście do tego momentu. Że poznaliście historię naszych kotów. Że przeczytaliście to, co mamy Wam dzisiaj do przekazania. W ich imieniu. Mamy tylko Was. Nasze koty także. Wiele razy słyszy się „jakoś to będzie”. Dzisiaj nie możemy nawet tego powiedzieć. „Jakoś” wydaje się tak odległe i wyblakłe, że boimy się nawet o tym myśleć. „Jakoś” wydaje się dziś tak niewystarczające…

Podobno mruczenie kotów może sprawić, że zrosną się nawet pogruchotane na miazgę kości albo czyjaś dusza ozdrowieje. Podobno wszystko, co dobre zaczyna się od kota. Dzisiaj to one potrzebują, by uzdrowić ich duszę. Dzisiaj to one potrzebują, by podarować im wszystko, co dobre. Edward Łysiak pisał: „Tak, dziwny jest nasz świat. Skomplikowany, niesprawiedliwy i nieludzki.” A dzisiaj? Dzisiaj wydaje się jeszcze bardziej nierealny, jeszcze bardziej przerażający, jeszcze bardziej skomplikowany. Wszystko się miesza, ludzie jakby nie wiedzieli, gdzie prawda, gdzie sens. Coś się pomyliło. Albo zmieniło. A my? Trwamy w tym niesprawiedliwym świecie, kurczowo trzymając się nadziei, że zdołamy pomóc jeszcze wielu kotom. Że zdołamy uratować jeszcze wiele z nich. Że damy radę zapewnić im wszystkim utrzymanie. Nie zgadzamy się, żeby wszystko, co przez tyle lat budowaliśmy nagle przestało istnieć, żeby zniknęło. Nie zgadzamy się, żeby koty, które mają takie samo prawo do życia na tym świecie, jak my, nagle pozostały same i bezbronne. Pomożesz nam w walce z przeciwnościami tego świata? Pomożesz? Tak, żeby koty z końca tej długiej listy, nie musiały martwić się o swoje życie?

Pragnienie, aby utrzymać przy życiu tyle istnień, spędza nam sen z powiek. A kiedy już uda nam się zasnąć, nie śnimy o niczym innym…

Pomogli

Ładuję...

Organizator
23 aktualne zbiórki
1387 zakończonych zbiórek
Wsparło 31 osób
2 710 zł (16,93%)
Adopcje