Śmierć opiekunki to dla nich zbawienie...

O zmarłych powinno się mówić dobrze albo wcale. Więc chyba na tym zakończymy opisywanie ich historii. 

23 koty wyciągnięte z grubych pokładów odchodów i moczu. Z posklejanym futrem, przebarwione na żółto od leżenia we własnych sikach. Zapchlone tak, że podkłady czy gazety w klatkach w ciągu kilkunastu minut robią się czerwone od odchodów, a armie pcheł na każdym z kotów rozgrywają swoje własne wojenki.

Zarobaczone. Zaświerzbione. Oczywiście niekastrowane. Trochę zakatarzone. Trochę odwodnione. Trochę wychudzone. U aż trzech z nich zęby są zdrowe. U większości - wymagają przynajmniej czyszczenia, a częściej rwania. Niektóre zębów nie mają już wcale. W skrajnym przypadku z dziąseł leje się ropa... Przestraszone, ale w większości spokojnie dające się brać na ręce.

Niestety ich przyszłość jest niepewna. Nie wiadomo, czy znajdzie się dla nich miejsce lepsze niż budka na dworze. Naszym zadaniem jest kastracja i obróbka medyczna tego stada. Jak wielkie to koszty? Trudno dokładnie oszacować, ile z nich będzie wymagać dokładniejszych badań i dłuższego leczenia - ale samo szczepienie, odrobaczenie, odpchlenie, zabieg kastracji i sanacja jamy ustnej - to kwota przynajmniej 3-cyfrowa. Od sztuki. Dlatego prosimy o hojność. Tylko tak damy radę im pomóc.

To nie jest zbiórka na jednego, dwa czy trzy kotki. 23. Dwadzieścia trzy. Usłysz to, zobacz zdjęcia, wyobraź sobie. I wpłać datek, a potem udostępnij znajomym.

Wpłacając przez Google Pay minimum 5zł, Google Pay dokłada od siebie kolejne 10zł!

A jeśli możesz któremuś z tych biedaków dać dom, choćby tymczasowy - skontaktuj się z nami! jokot@jokot.pl

Dziękujemy każdemu, kto wesprze te biedactwa...