Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Arielka i Gresia razem w swoim domku stałym :) Dziękujemy w ich imieniu
Otrzymaliśmy zgłoszenie o szczeniakach, które koczują w okolicy gruzowiska płyt granitowych. Pojechaliśmy na miejsce. Oczom naszym ukazały się dwie małe kulki, które na nasz widok uciekały, aż sie kurzyło :( Nigdy nie poznały człowieka. Byliśmy dla nich pewnie potworami z ich psich koszmarów. Ich matka urodziła je pod stertą płyt i to utrudniło nam zadanie. Każda z płyt to kilka ton.
Musieliśmy je stamtąd wywabić, ale to nie było łatwe. Maluchy na nasz widok od razu wskakiwały głeboko pod płyty granitowe, a stamtąd niemożliwe było ich wyciągnięcie.
Rozpoczeliśmy kilkugodzinne czuwanie, każdy z wolontariuszy poświęcał swój każdy moment wolnego czasu, aby posiedzieć przy gruzowisku, wyczekując, aż nadarzy się szansa złapania maluchów.
Zostawialiśmy smaczki, pyszności, klatki łapki itd., ale te małe cwane bestyjki nie dały się na to nabrać.
Minęły 3 dni. Byliśmy zdesperowani... Baliśmy sie, że jak nas nie będzie, to zdarzy się nieszczęście... Samochód, dzikie zwierze inny pies...
Nadarzyła sie okazja. Maluchy baraszkowały i nie zauważyły nas, kiedy sie zbliżaliśmy. Szybka reakcja i udało się złapać Arielkę. Była przerażona... Pierwszy raz w rękach człowieka.
Po chwili jednak przeszła jej panika i pojawiła się ciekawość :) Te ręce głaszczą, tulą do miękkiej piersi... To miłe.
Arielka napiła się wody i zjadła smakołyk, a nam serce się uradowało, że jeszcze nie jest za późno, że jeszcze jest szansa, że nauczą sie ufać człowiekowi.
Po chwili radości przyszedł strach, co z drugą sunią... Noc musiała spędzić sama pod stertą gruzu. Arielka pojechała do kliniki. Tam została zbadana, odrobaczona i odpchlona. Została na obserwacji.
Nastepnego dnia z samego rana pojechaliśmy znowu na miejsce. Wiedzieliśmy, że musimy za wszelką cenę wydostać drugą sunię z gruzowiska. Pojawiła się okazja, ale mała zwiała i już nie miała ochoty, ani zamiaru wyjść... Trzeba było zadziałać radykalnie. Poprosiliśmy Straż Pożarną o pomoc.
Na miejscu pojawiła się OSP Czerwionka. Od razu ruszyli z kopyta. Zaczeli odsuwać kilkutonowe płyty, pot lał się litrami, upał nie pomagał. Wszystko z głową i delikatnością, bo istniało ryzyko, że jeśli któraś z płyt sie obsunie, przygniecie schowaną pod nimi Gresię :( Patrzyliśmy z trwogą, a w głowie tysiące myśli... Panowie zaangażowani, nie poddawali się. W pewnym momencie, pojawiła się Gresia. Przerażona hałasem, wyskoczyła z nory.
Była nasza :) Byliśmy szczęśliwi i bardzo wdzięczni naszym Strażakom, gdyby nie oni, nie dalibyśmy rady.
Jeszcze w tym samym dniu Gresia dołączyła do swojej siostry w klinice, a stamtąd pojechała do hoteliku, gdzie zajmie się nimi behawiorystka, ciotka Kasia.
Arielka i Gresia jeszcze nie dokońca ufają człowiekowi, boją się dzwięków, które są dla nich obce, reagują na nie paniką, ale będzie dobrze. Są w najlepszych rękach.
EDIT: Arielka i Gresia mają się dobrze. Przebywaja w hoteliku i już szukają nowego, wspólnego domku. Zostały zaszczepione, odrobaczone i mają swoje książeczki.
Kochani, potrzebujemy pomocy w opłaceniu opieki weterynaryjnej, kosztów hoteliku oraz wyżywienia suniek. Koszt hoteliku, to miesięcznie 400 zł w tym opieka behawiorysty. Dziewczynki zostały odrobaczone i odpchlone wkrótce zostaną zaszczepione i zaczipowane. Potrzebują też dobrej karmy, jak każdy szczeniak, aby mogły się prawidłowo rozwijać. Dlatego każdy grosz na wagę złota. Z góry dziękujemy za okazane serce.
Loading...