Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki Państwa wsparciu udało się nam zrealizować 100% zadania. Wszystkie koty przebywające na posesji zostały wyleczone, odpchlone, odrobaczone i wykastrowane. Fundacja jest w stałym kontakcie z ich karmicielami i gdy tylko jest taka potrzeba zapewnia opiekę weterynaryjną kociej rodzinie. Kotki dostały także od Fundacji budę styropianową, która jest dla nich dodatkowym schronieniem w zimowe mrozy i śniegi.
Ta historia ma jeszcze jeden happy end. Jest doskonałym przykładem tego, że czynione dobro lubi powracać. Dzięki tej historii poznaliśmy córkę opiekunów kotów - Kasię, która wstąpiła w szeregi naszej organizacji i teraz sama pomaga innym kotom w potrzebie.
To by się nigdy nie wydarzyło, gdyby nie pomoc finansowa osób, które postanowiły wesprzeć zbiórkę. Dziękujemy stokrotnie!
Latem 2015 roku na posesji starszych państwa pojawiła się bardzo głodna, wychudzona czarna kotka z białym krawatem. Była cała w kleszczach. Okazało się, że w nieużytkowanym garażu, tuż obok czekają na nią małe kociaki. Maluszki nie mogły wyjść na zewnątrz, gdyż garaż był zamknięty a matka przedostawała się do nich przez wybitą szybę w okienku. Właściciel garażu wypuścił kociątka, ale okno zabezpieczył deskami i kocia rodzinka została bez dachu nad głową. Sprytna kocica przyprowadziła więc maluchy na posesję swoich karmicieli i zamieszkała z kociakami w budynku gospodarczym. Małe kotki w pierwszych tygodniach życia dorastały bez kontaktu z człowiekiem stały się półdzikie, nieufne. Uciekały przed ludźmi.
Rodzeństwo jest ze sobą bardzo zżyte. Koty wszędzie chodzą razem a przewodzi im najmniejsza, bura kotka. Pomimo codziennego kontaktu z ludźmi kotki nadal nie dają się pogłaskać. Karmiciele mają już sporo własnych zwierząt – zarówno kotów, jak i psów. Opieka nad nimi pochłania sporą część ich domowych finansów. Pomimo tego, z pomocą córki i synowej zadbali o to, aby kotki codziennie miały świeżą karmę i dostęp do wody. Na zimę przygotowano im ocieplony domek. Problem jednak stanowiły koszty leczenia i kastracji zwierząt oraz złapanie dzikusów do zabiegu. Tu o pomoc zwrócono się do naszej Fundacji. Wypożyczyliśmy karmicielom profesjonalny sprzęt do łapania kotów i ich przechowania po zabiegach i obiecaliśmy pokryć koszty opieki weterynaryjnej.
Prosimy wszystkich miłośników zwierząt o wsparcie finansowe! Planujemy wykastrować wszystkie koty, odrobaczyć i – jeśli będzie taka potrzeba – wyleczyć z bieżących infekcji. Nasza pomoc w tym zakresie sprawi, że już więcej nie będą się rozmnażać i dzięki temu karmiciele pozwolą im zostać na ich posesji. Będą nadal kotami wolnożyjącymi, ale życzliwi ludzie zapewnią im schronienie i stały dostęp do jedzenia. Potrzeba tak niewiele, by tułaczka mamy z dziećmi dobiegła końca! Bądźcie częścią zmiany ich życia na lepsze!
Loading...