Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wyrzucone małe kociaki w polu. Zmarznięte, głodne, samotne i niechciane. Po prostu, zostawione na pewną śmierć.
Młoda dziewczyna przejeżdżająca na rowerze przez pustkowia pod Radomiem usłyszała pisk. Zatrzymała się i zobaczyła na miedzy małe kuleczki trzęsące się z zimna. A ich pisk przeszywał poranną mgłę nad polami. Było zimno i te małe kotki tuliły się do siebie nawołując swoją mamę.
"Rozejrzałam się, a wokół tylko pola, na horyzoncie las. W pobliżu ani jednej chałupy, nic. Wzięłam je do torby, wsiadłam na rower i pojechałam do pracy. Tylko co dalej?"
A dalej... Nasza wolontariuszka Kasia, przeczytała na facebooku prośbę o pomoc i pojechała 200 km i zabrała kociaki.
Kasia karmi kotki butelką, karmi co trzy godziny. Nie chodzi do pracy, poświęciła się. Walczy o życie kociaków. Ale to nie takie proste, ma kłopoty. Jeden nie chce ssać, drugi ma chore jelita, a trzeci wzdęty brzuszek.
W nocy jechała do Warszawy, do kliniki całodobowej bo było już źle. Kotki są kruche jak wafelki, infekcja i już po kotkach.
Weterynarz pomógł, na dziś jest lepiej, ale to ciągła walka o ich życie.
Pomóżmy Kasi! Trzeba płacić za weterynarza, za leki i za mleko. Zanim kotki dorosną potrzebują mamy. Kasia chce sprostać temu zadaniu ale bez Waszej pomocy sobie nie poradzi.
Te kotki ze szczerego pola proszą o choćby jedną złotówkę. Uratujcie je razem z Kasią. Pomyślcie, co trzy godziny karmienie i w dzień i w nocy. Te kotki mają niską odporność, weterynarz... Ech, to dla nas wielkie koszty... Bardzo prosimy o każdy grosz.
Loading...