Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo dziękujemy za pomoc w leczeniu i karmieniu opuszczonego stadka kotów z ul. Lwowskiej. Kilku kociakom udało się znaleźć nowe domy.
Te, które tam zostały, są regularie dokarmiane przez wolontariuszy fundacji.
Gdyby koty mogły mówić, na pewno powiedziałyby nam, czy zostały wyrzucone z tego domu, gdy właściciele się wyprowadzili, czy po prostu są to bezdomne zwierzęta, które zwabiła tu pusta, niezamieszkana psia buda, oferująca choć trochę ciepła w coraz zimniejsze noce. Czy to jednak ma znaczenie? Chyba nie, bo jakakolwiek była ich przeszłość, obecnie kulą się pod drzwiami na taras czekając, aż ktoś je uchyli i pozwoli im wejść do środka…
Tak na nie trafiliśmy: osiem dorosłych kotów i czworo maluchów, skulone, wtulone w siebie, czekające na progu, aż ktoś się nad nimi zlituje – widok, który ściska serce za każdym razem, gdy wolontariusze fundacji zaglądają do tego opuszczonego stadka.
Jedna kotka, która została mamą miesiąc temu ma szczęście – zaopiekował się nią sąsiad. Niestety, nie może przygarnąć całej gromady, która póki co nie zdaje sobie sprawy z tego, że nadchodzące dni będą coraz zimniejsze, a tych drzwi, do których się tulą, nikt im nie otworzy…
Prosimy Was o pomoc w imieniu tego bezdomnego stadka, bo poza nami i Wami nic nie stanie między nimi, a bezwzględną jesienną pluchą i zimowym mrozem. Niektórzy z Was wspierają nas bardzo często – jesteśmy Wam za to ogromnie wdzięczni – inni z Was mogą pomóc naszym Podopiecznym po raz pierwszy: potrzebujemy Was wszystkich dziś bardzo.
Zbieramy fundusze na utrzymanie tych bezbronnych kotów, ich sterylizację, szczepienia, odrobaczenie i odpchlenie oraz zakup wartościowej karmy, którą chcemy przekazać dobrym ludziom dokarmiającym to bezdomne stadko.
Marzymy też o tym, by te koty nie podzieliły losu wielu opuszczonych zwierząt, które nie przeżywają pierwszej zimy, tylko umierają gdzieś pod krzakiem na mrozie, przed którym nie potrafią uciec. Chcielibyśmy znaleźć dla nich domy, najlepiej gdzieś na wsi, gdzie ludzie pozwalają kotom żyć na wolności, do której przywykły, ale mają na tyle dużo serca, by napełniać miseczkę jedzeniem, a gdy zima zapuka do okna uchylą je, by wpuścić do bezpiecznego domu przemarznięte zwierzątko. Byłoby idealnie, gdyby koty trafiły na wieś w towarzystwie choćby jednego przyjaciela, z którym obecnie bezowocnie czeka na to, aż ktoś otworzy drzwi do ciepłego wnętrza.
Nie bądźmy obojętni – już dziś zadbajmy o to, by te koty nie potrzebowały ratunku zimą, gdy może być za późno na pomoc...
Loading...