Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pomaganie jest takie trudne! Przekonałyśmy się o tym boleśnie...
Wydawać by się mogło, że trzy szczeniaki wygrały los na loterii - z zatęchłego, ciemnego chlewu miały trafić do hoteliku pod Warszawą. Przyjeżdżając po nie, zderzyłyśmy się z potworną rzeczywistością. Pani powiedziała, że jedno już "zdechło", a drugie nie chce jeść "nawet chleba namoczonego w mleku"... Cały plan w mgnieniu oka musiał ulec zmianie. Zapakowałyśmy dwa żyjące malce i popędziłyśmy prosto do kliniki ratować maluszki. W aucie jeszcze z ciekawością się rozglądały i przytulały do głaszczącej ręki. Pozytywny wynik testu na parwowirozę ściął nas z nóg. Kto zetknął się z tym wirusem, wie jakie to zjadliwe paskudztwo.
Słabsza sunia była bardzo odwodniona, lała się z niej czerwona ciecz z robakami. Jej malutki organizm wytrzymał jeszcze dobę, a wtedy nadszedł z kliniki tragiczny sms: "Niestety mała właśnie odeszła na moich rękach". Wierzyłyśmy, że się uda, życie nie jest sprawiedliwe. Dopiero teraz miało być lepiej...
Z całego miotu żyje jeszcze tylko jedna sunia. Nazwałyśmy ją Merida (Waleczna). W szpitalu zakaźnym bardzo płacze, uspakaja się tylko na rękach doktora. Jest mocno zarobaczona, ale jeszcze bez objawów parwowirozy. Te 10 dni odliczamy z duszą na ramieniu.
Akcja ratowania Kruszynki, która niestety biega już za Tęczowym Mostem oraz walka o życie Meridy pochłonie dużo środków. Bardzo prosimy Was o wsparcie, choć symboliczną złotówką. Niech, choć temu maleństwu się uda...
Loading...