Umierał na bagnach, gnijąc od środka. Stan ciężki! Żywcem zjadało go 300 kleszczy

Closed
19 200 zł
Supported by 583 people
Adopcje

Started: 29 March 2023

Ends: 09 April 2023

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Ratujemy psa, który co najmniej tydzień temu wyrzucony został na bagnach i dzikim wysypisku w lesie. Na śmierć skazał go tam właściciel, porzucając go w środku lasu, w dole, gdzie ludzie nielegalnie wyrzucają śmieci.

Owczarek leżał i nie miał siły się podnieść. Był bardzo słaby, bo... gnił od środka. To nie koniec jego tragedii. Miał na sobie 300 opitych kleszczy, które wyssały z niego prawie całą krew. Psiak jest w ciężkim stanie. Ma silną anemię. Życie może mu uratować tylko transfuzja krwi, a potem operacja i długie leczenie. 

Gmina Korytnica, miejscowość Trawy. W miniony piątek, w niecce, na skraju bagien (na fotografii wyżej) ktoś dostrzega psa w typie owczarka. Śmierdzi od niego strasznie. To smród gnijącego mięsa. Pies nie chodzi, nie wstaje, ludzie podejrzewają iż jest po wypadku.

Psu nikt nie pomaga. Tak jest niestety w gminie Korytnica bardzo często. Urząd zostanie powiadomiony dopiero w poniedziałek. Ale to też nic nie daje. Sprawa rusza z miejsca, gdy do akcji wkracza miejscowa wolontariuszka Dorota Osińska. Jedzie we wskazane miejsce i potwierdza: - Pies faktycznie jest w ciężkim stanie. Wymaga pilnej diagnostyki.

30-kilogramowego psa kobieta nie może wyprowadzić sama z lasu. Bagna, gdzie pies leży są daleko od drogi, w dodatku w lesie, trzeba przedzierać się przez krzaki, małe gęsto posadzone drzewka. Zwierzę jest w ciężkim stanie i nie wstaje. Wolontariuszka okrywa psa kocem. Chociaż już nie marznie, gdy pada śnieg...

Poszukiwana jest pomoc w organizacjach ochrony zwierząt. Przyjmujemy zgłoszenie późno po południu. Jedziemy na pomoc. Nie możemy znaleźć miejsca, gdzie zwierzę leży. Docieramy do niego, gdy już jest ciemno, po blisko godzinie.

Z psiakiem jest ciężko. Jest osłabiony, kontakt z nim jest utrudniony. Nie reaguje na bodźce. Po kilkunastu minutach zostaje przetransportowany do auta przez Dorotę Osińską i Maję Ostrowską. 

Ruszamy z nim do kliniki weterynaryjnej. Z uwagi na porę czynne są tylko te w Warszawie. Robimy wszystkie konieczne badania - nie ograniczamy się finansowo, ponieważ musimy uratować mu życie. Taki jest nasz cel. Ten pies już tyle wycierpiał…

W oczekiwaniu na wyniki badań wyciągamy mu kleszcze. Są wielkości porzeczek. W ciągu 30 minut wyciągnęliśmy ich ponad 300. Ale to jeszcze nie wszystkie. Jest jeszcze sporo małych.

Film z pierwszej części wyciągania kleszczy w klinice weterynaryjnej można zobaczyć poniżej 

Kleszcze wypiły z psa prawie całą krew. W dodatku zwierzę ma silną anemię. To niestety nie koniec zmartwień, ponieważ owczarek gnije od środka. Na zewnątrz wystaje część guza, reszta nowotworu jest wewnątrz.

Silny stan zapalny jaki jest w ciele psa lekarze zbijają lekami. Stan jest jednak na tyle zły, iż obecnie psiak nie przeżyje operacji. Dlatego nie jest otwierany. Decydujące w walce o jego zdrowie i życie będą najbliższe dni.

Potrzebujemy pilnie pomocy dla niego. Przez dwa dni wydaliśmy na Jego leczenie ponad 2 tysiące złotych. Transfuzja to kolejny tysiąc, doba szpitalna z lekami - kilkaset złotych. Do tego dochodzą jeszcze badania kontrolne krwi, USG i opieka całodobowa przez kilkanaście dni. Gdyby nie miał szans na życie lekarze by go już uśpili.

Ale On... leżąc w klinice podczas kolejnego badania patrzy na nas błagalnym wzrokiem. I choć jest na tyle słaby, iż nie może się podnieść - w Jego spojrzeniu jest nadzieja, że mu pomożemy...

Supporters

Loading...

Organiser
1 actual cause
43 ended causes
19 200 zł
Supported by 583 people
Adopcje