Walczymy o Zwierzakobus, który realnie ratuje...

Katarzyna Strzelecka
organizator skarbonki

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Chcemy Wam opowiedzieć o jednej z sytuacji z jakimi prawie na co dzień mamy do czynienia....

Połączenie przychodzące, numer jakiś nie z książki kontaktów. Rzut oka na zegarek, jest w pół do dwunastej w nocy. No to albo żartowniś, albo ktoś faktycznie potrzebuje pomocy. Dobra, żartowniś nas przez telefon nie zje, a jeśli pomoc jest potrzebna to chociaż coś doradzimy.

- Proszę pani, ja…

/słychać szybki oddech, głos się urywa, słyszymy pociąganie nosem, no czyli nie żartowniś...

- Ja znalazłam kota. Przepraszam, proszę pani, bo on leży i ja nie wiem,Vco zrobić, ja przepraszam, ale ja nie wiem, co robić…

Słyszymy szloch. I teraz wiecie, no prawie jak na numerach alarmowych – trzeba trochę człowieka uspokoić, bo się nic nie dowiemy. Dla nas to n-ty taki telefon, a ta biedaczka stoi gdzieś w nocy przerażona i naprawdę nie ma pojęcia co robić. Może znalazłaby rozwiązanie gdyby nie to, że jest w panice i już nie jest w stanie myśleć, płacze. No to standardowe pytanie, czy to tej pani kot, czy jest przytomny, czy wokalizuje, czy reaguje na otoczenie i parę innych.

- Nie, nie mam samochodu, nie mam. Ja z psem wyszłam na spacer i pies go chyba wyczuł… Jego boli, chyba chce wstać, ale nie może… To zaraz koło ulicy - pada nazwa "trzypasmówki" w Warszawie - tu tyle samochodów…

Pani trochę spokojniejsza, bo już w pewnym sensie nie stoi tam sama, pociąga nosem, ale już oddech mniej urywany. Autem mamy tam 10 minut o tej godzinie, plus 10 minut na zebranie się. Dalibyśmy radę w jakieś pół godziny być z kotem w lecznicy całodobowej, ale tego nawet kobiecie nie mówimy, bo po co ją obciążać naszym stresem. Nie pojedziemy, bo nie mamy czym, auto wolontariusza stoi znowu na reanimacji w warsztacie, pojazd zaraz będzie pełnoletni to ma prawo. Nie mamy kasy, żeby coś, co będzie jeździło kupić do Warszawy, no a wolontariusz skoro męczy się z tym gracikiem, to pewnie też kasy na coś innego nie ma.

Mówimy, żeby pani zadzwoniła do straży miejskiej, jest ekopatrol, przyjadą. I żeby dała nam znać, bo już się też jakoś zaangażowaliśmy. Mija 10 minut, znowu pani dzwoni.

- Mówią, że mogą być za godzinę, że teraz mają inne zgłoszenie, że też jakiś pies z wypadku gdzieś leży…

Pani znowu szlocha. Tłumaczymy, że robią, co mogą, bo robią, co mogą, ale się nie rozdwoją. Mówimy jak nam przykro, że nie możemy pomóc. Rano pani dała znać, że wie z lecznicy, do której pojechał kotek, że kotek żyje, ale że czekała półtorej godziny wczoraj w nocy. Cieszymy się, wszystko się udało, ale mógł na ulicy, bez leków przeciw bólowych i przeciwwstrząsowych leżeć godzinę krócej.

Katarzyna Strzelecka

To tylko jeden przypadek, a takich jest kilka w miesiącu. Bardzo odczuwamy też brak samochodu podczas odbiorów interwencyjnych. Mamy informacje, że w lokalizacji jest „dużo” zwierząt, ale to „dużo” na miejscu okazuje się, że jest ich jeszcze więcej. I naprawdę, tak prozaicznie stoimy przed małym nastoletnim autem wolontariusza i się zastanawiamy jak tu te zwierzątka wsadzić. I nie zawsze się udaje…

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

W leciwą osobówkę załadujemy klatkę do łapania kotów i cztery transportery. I koniec. Z duszą na ramieniu jedziemy poza Warszawę prosząc autko, żeby nie tylko dojechało, ale i wróciło, bo jak nam stanie w połowie drogi z kotami w środku to naprawdę będziemy mieć problem.

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Katarzyna Strzelecka

Bardzo Was prosimy o głos, naprawdę tu nie liczy się kwota wpłaty, tylko ilość osób, które wpłacają. Im więcej osób wpłaci tym większe mamy szansę, że jeden z samo chów, zakupionych ze zbiórki 1% podatku,  trafi do nas…

Katarzyna Strzelecka

Wsparli

1 zł

Anonymous

1 zł

Anonymous

1 zł

Anonymous

1 zł

Anonymous

1 zł

Anonymous

1 zł

Anonymous

Show more

Darowizny trafiają bezpośrednio do fundacji:
14 760 zł
Supported by 8 429 people