Na pomoc bardzo chorym kociętom

Katarzyna Em
organizator skarbonki

Podpoznańska miejscowość, przy jednym z domów niewykastrowane koty, często głodne i chore, bo dokarmiane tylko przez starszą kobietę, której trudno z niewielkiej emerytury zapewnić dobrą karmę dla stada nawet i czterdziestu kotów, a tym bardziej zadbać o opiekę weterynaryjną.

Z tego miejsca udało się nam już zabrać sześć kotek (Sreberko ['], Florentynę, Fidę, Ashley, Smokey i Marlenkę) oraz siedmioro kociąt (Dusty, Blackiego oraz piątkę maluchów, o których mowa poniżej), a także wykastrowaliśmy dwa kocury, które niestety musiały wrócić w miejsce bytowania, bo nie mieliśmy dla nich żadnego domu... Na pomoc nadal czeka czwórka około półrocznych kociąt oraz pięć kocurów... Dla nich szukamy domów, choćby tymczasowych.

Biorąc pod uwagę przeszłość kotów, liczyliśmy się z tym, że koszty ich leczenia mogą być duże, dlatego poprosiliśmy o finasową pomoc Fundację dla Zwierząt Koci Pazur. Ale niestety nie spodziewaliśmy się, że aż tak duże.

Leczenie tylko najmłodszych kociątek już teraz przekroczyło ok 3000 tys. Maluchy trafiły do nas z chorymi oczkami, szczególnie u jednego z nich (Lokiego) oczka były w bardzo złym stanie. On i drugi kocurek Perunek wymagali nie tylko leczenia oczu, ale także antybiotykoterapii. Pozostała trójka miała oczka w lepszym stanie, chociaż też trzeba było je zakraplać kilka razy dziennie.

Katarzyna Em

Tak wyglądał Loki przed rozpoczęciem leczenia. Na szczęście wszystkie kociaki udało się wyleczyć okulistycznie.

W kolejnym etapie musieliśmy je odrobaczyć, bo maluchy wymiotowały 7-8cm glistami. W kale po podaniu tabletek znajdowaliśmy kłębowiska tych pasozytów :( Maluchy były bardzo zarobaczone. Wydawało się, że odrobaczenie przyniesie im ulgę, ale niestety po jakimś czasie maluchy zaczęły chudnąć, tracić apetyt i z każdym dniem stawały się słabsze. Nie pomagało dokarmianie strzykawką ani wdrożone leki.

We wtorek, jako pierwszy najgorzej poczuł się Albercik. Jednego dnia rano jeszcze coś zjadł, a po południu już leżał bez życia. Pędziliśmy z nim na sygnale do lecznicy.

Katarzyna Em

Miał niemierzalną temperaturę i został stwierdzony wstrząs. Pierwszym podejrzeniem były toksyny z pasozytów, ale ponieważ od odrobaczenia minął już tydzień, więc nie była to pewna diagnoza. Maluch dostał leki i kroplówkę. Niestety nie było znaczącej poprawy, dlatego musieliśmy z nim jechać na nocny dyżur. Został wtedy na hospitalizacji. I niestety nie opuścił już lecznicy. Odszedł cichutko w nocy z soboty na niedzielę. Śpij spokojnie nasze Słoneczko ['].

Jego rodzeństwo nadal walczy. Perunek jest w najgorszym stanie. Również ma bardzo niską temperaturę i glukozę. Do tego zostały u niego stwierdzone giardie i dodatni test na kociego koronawirusa. Boimy się bardzo o jego życie. Przebywa od wczoraj w klinice weterynaryjnej w inkubatorze. Jest dogrzewany i intensywnie leczony.

Katarzyna Em

Ciri, Jaskier i Loki również wczoraj trafiły do kliniki na hospitalizację. Konieczne było podanie kroplówek i leków. Dzisiaj mamy troszkę lepsze wiadomości o nich, bo zaczęły same jeść, ale jeszcze boimy się cieszyć z tego powodu...

Katarzyna Em

Niestety koszt jednej doby w szpitalu w ich przypadku to ok 250 zł za jednego kociaka (hospitalizacja, leki, diagnostyka), a nie wiemy, ile jeszcze będą musiały w nim pozostać. Dlatego bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu faktury za ich leczenie. Ani nas ani Fundacji nie stać na pokrycie tak wysokich kosztów bez wsparcia darczyńców... :(

Wsparli

90 zł

Anonimowy Pomagacz

55 zł

Anonimowy Pomagacz

3 zł

Anonimowy Pomagacz

Powodzenia koteczki 😘
100 zł

Gosia

150 zł

Anonimowy Pomagacz

100 zł

Anonimowy Pomagacz

Pokaż więcej

Darowizny trafiają bezpośrednio na zbiórkę charytatywną:
35%
1 248 zł Wsparło 21 osób CEL: 3 500 ZŁ