Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drogi Darczyńco, dziękujemy Ci całym sercem za pomoc. Gdyby nie Ty, nie bylibyśmy w stanie opłacić faktury za operację, która uśmierzyła wielki ból cierpiącej kotki. Dzięki Tobie czyjś świat stał się bardziej słoneczny... Życzymy Ci uśmiechniętego dnia i mnóstwa powodów do radości :)
Kotka Fruzia trafiła do Fundacji – Domowe Hospicjum dla Zwierząt prosto z Huty Warszawa. Na terenie Huty, jak w wielu tego typu miejscach, jest wiele stad wolnożyjących kotów.
Półdzikie mruczki nie mają szansy na to by przeżyć bez pomocy karmicieli. Osoby o wielkim sercu nie tylko doglądają koty, karmią je, sterylizują i leczą, oni również czujnie wypatrują wszystkich podrzutków. Bo w takie miejsca, inni ludzie, już nie o tak wielkich sercach, masowo wprost wyrzucają swoje niechciane koty. No bo przecież kot zawsze sobie poradzi… Nie, nie poradzi sobie! Kot wychowany w domu jest nieprzystosowany do życia na wolności, na dodatek jako słabszy jest gnębiony przez dzikich kuzynów, którzy nie zamierzają takiego intruza zaakceptować. Jeśli jeszcze kot, tak jak Fruzia, jest chory, jego los jest przesądzony…
Karmicielki szybko wypatrzyły nową kotkę w stadzie. Stwierdziły również, że z kicią nie jest dobrze – silna opuchlizna prawej strony pyszczka i ropny wyciek nie pozostawiały wątpliwości, że trzeba działać szybko. Panie zabrały koteczkę do najbliższej lecznicy. Zrobiono badania krwi - w badaniach krwi spora anemia, leukocytoza, niskie białko i albuminy... Diagnoza w lecznicy - nowotwór w jamie ustnej - nieoperacyjny.
Wtedy ktoś podał telefon do naszej Chaty i panie zadzwoniły z prośbą o miejsce w hospicjum dla kotki, aby ta mogła spokojnie dożyć swoich dni. Tych dni miało być już niewiele… Kotka w tej sytuacji trafiła do nas już następnego dnia. Fruzia miała opuchnięta buźkę, śliniła się a do tego z rany ciekła ropa.
Choć Fruzia przyjechała z kompletem badań, to my doskonale wiemy, że kot, który jest w silnym stresie może mieć gorsze wyniki badań niż w rzeczywistości. A przecież porzucona, chora i obolała kotka MUSIAŁA BYĆ BARDZO ZESTRESOWANA! Po kilku dniach, kiedy opadły emocje – postanowiliśmy powtórzyć badania. Tak na wszelki wypadek. Fruzia pojechała do lecznicy, która opiekuje się zwierzakami z Chaty. Po znieczuleniu Fruzi oczom lekarza ukazała się kompletna masakra w jamie ustnej. Rozrost zajmował całą prawą część jamy ustnej, naciekający na język, ścianę policzka. Zmiana ogromna, cały czas krwawiąca stąd anemia u koteczki. Niestety wszystko to też powodowało ciągły ból.
Nasza Pani Doktor nie jest osobą, która łatwo się poddaje - postanowiła usunąć olbrzymia zmianę w jamie ustnej. Nie można było pozwolić, aby kotka żyła z czymś takim w pyszczku, w ciągłym bólu, bez możliwości normalnego jedzenia. Operacja była koniecznością. Nie można było czekać nawet jednego dnia dłużej! Fruzia została poddana operacji w narkozie wziewnej, a lekarz usunęła większą część zmiany. Zaordynowała podanie convenii oraz sterydu długodziałającego demerolu, który zahamuje stan zapalny oraz rozrost zmiany. Sama wycięta narośl pojechała na wyniki histopatologiczne. Czekamy na wyniki histopatologii, ale nawet jeśli nowotwór będzie faktycznie złośliwy, to i tak warto było dać kici odrobinę komfortu! A może zmiana nie będzie złośliwa?
Natomiast musimy zapłacić rachunek za operację kici. Normalnie zbiórki robi się PRZED leczeniem, ale to była wyjątkowa sytuacja. Pani Doktor sama zgodziła się zaczekać z wystawieniem rachunku kiedy już będziemy mieli fundusze aby zapłacić za tę operację. Bardzo prosimy wszystkich o pomoc! Do chaty trafiają zwierzaki w naprawdę różnym stanie i jeśli teraz dzielnie uzbieramy pieniądze, pomimo, że operacja już się odbyła – to może w przyszłości znowu będziemy mogli zrobić konieczny zabieg. Bardzo prosimy o pomoc! Potrzebujemy 800 zł…
Ładuję...