Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Gryzia niczym prawdziwa wojowniczka doszła do siebie. Dziś jest w pełni sprawnym kotem. Ma również swój kochający dom i najcudowniejsza na świecie Panią i psią towarzyszkę Coco.
Dziekujemy wszystkim za dotychczasową pomoc i prosimy o dalsze wsparcie grosikiem.
Mimo kiepskiej sytuacji finansowej podjęliśmy walkę. Czy było warto? Dziś gdy Gryzia odwiedza nas w ramionach szczęśliwej właścicielki wiemy że był to najlepszy możliwy wybór. Teraz my walczymy.
Koty wychodzące są ostatnimi czasy częstymi gośćmi w fundacyjnym gabinecie. Niestety zazwyczaj ulegają wypadkom. W tym roku ilość kocich tragedii jest ogromna... Dziś o sobie Gryzia:
„Umarłam. Pierwszego dnia umarłam trzy razy. Mówili, że za tym trzecim już mnie nie reanimowali. Dali mi wybór. A jednak chciałam żyć. To było straszne, ale to przeżyłam. Pamiętam ten dzień, spacerowałam po chodniku i zobaczyłam znajomych, chciałam przejść do nich przez ulice i wtedy to się stało. Ty, człowieku, swoim rozpędzonym samochodem uderzyłeś we mnie i nawet nie zatrzymałeś się, aby sprawdzić, czy żyje. Chwile byłam nieprzytomna, ale zaraz obudził mnie ból. Okropny ból. I panika, nie mogłam się ruszyć. Szybko ktoś wziął mnie na ręce i przyniósł tutaj, gdzie dziś mieszkam, dziękuje Panu, Mój wybawco.
Ale ja miałam właściciela. I mój właściciel wiedział, że miałam wypadek - dlaczego po mnie nie przyszedłeś? Dlaczego w tej ciężkiej chwili mnie porzuciłeś? Gdyby nie Ci wszyscy ludzie męczący mnie zastrzykami i rehabilitacją, umarłabym w wielkich cierpieniach tam na tym parzącym chodniku. A skoro przeżyłam, czemu mnie opuściłeś? Bo się popsułam? To Ty nauczyłeś mnie wychodzić na dwór... Ty pozwoliłeś mi codziennie wracać. To Ciebie kochałam i w Ciebie się wtulałam. Dlaczego to zrobiłeś? Człowiek, co z Tobą? Wiedz, że jestem niepełnosprawna, ale walczę, a Wy i Ty, który we mnie wyjechałeś i Ty, który po mnie nie wróciłeś, nie śpijcie spokojnie. Miejsce koszmary i niech Was gryzie sumienie. Przeżyłam i wszystko dziś opowiedziałam. Mam jedną prośbę - nie krzywdź już, ja czuję”.
Gryzia trafiła do nas miesiąc temu w silnym wstrząsie tuż po wypadku komunikacyjnym. Swoje imię zawdzięcza pogryzieniu jednej z Pan doktor, cóż... W stresie zwierzęta różnie reagują. Początki były ciężkie. Miednica połamana w kilku miejscach, zwichnięcie w stawie biodrowym, w konsekwencji urazów i ucisków brak oddawania podstawowych funkcji fizjologicznych. Było wszystko - od cewników przez ciągłe badania krwi i rehabilitacje. Silniejsze 40x od morfiny leki przeciwbólowe. Był przeraźliwy płacz, była walka i z nami i wielka bitwa z cierpieniem, którą Gryzia wygrała. Dziś szukamy jej domu oraz chcemy spłacić zadłużenie w wysokości ponad 3 tysięcy złotych. Na tę kwotę składa się miesięczne leczenie, badania diagnostyczne, w tym RTG i USG opieka i rehabilitacja kotki.
Ostatnio przybywa nam bardzo dużo podopiecznych, którym nie potrafimy odmówić pomocy, a już nie raz pokazaliście Państwo, że dzięki Wam możemy pomagać, wiec pomagamy i liczymy na wsparcie. Dziękujemy.
Ładuję...