Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Są sytuacje, które nie wymagają żadnych komentarzy, wahań, dywagacji czy rozdzielania włosa na czworo, w takich przypadkach wystarczy tylko lakoniczna, fotograficzna informacja, a ja mam bezwzględny obowiązek wskazać klinikę.
Takie zasady obowiązują od lat i nie mam żadnej ucieczki w stwierdzenie, że chorych nie przyjmujemy! Właśnie zupełnie inaczej, chory, cierpiący, bezradny, musi natychmiast otrzymać pomoc, skoro ma dalszy sens funkcjonowanie fundacji, której nazwa brzmi Kocia Mama. W przypadku ludzi jest inaczej, u matki noszącej pod sercem maluszka normą jest, że wykonywane są badania prenatalne. Wszyscy posiadają wiedzę, w jakim celu tak postępujemy i jakie można podjąć kroki, by ocalić maleństwo, oczekujące jeszcze na poród. Wady rozwojowe, nieprawidłowości narządów, ich złe funkcjonowanie, dzięki chirurgii prenatalnej na wysokim poziomie, są korygowane.
Koty natomiast, pomimo szerokiej profilaktyki, stosowanej już przez opiekunów kotów środowiskowych, nadal rodzą się obciążone nosicielstwem swojej matki. Najczęściej występuje koci katar, świerzbowiec i w różnych postaciach robaczyca. Każda z tych infekcji ma wpływ na zdrowie kota, ale największe spustoszenie powoduje nieleczony koci katar. Atakuje najczęściej nos, zatoki oraz oczy. Wiele maluszków straciło gałki oczne, ponieważ w przypadku odstąpienia od zabiegu, skutki mogłyby doprowadzić do śmierci.
Mając świetne ekipy medyczne, ufając w ich moc sprawczą i doskonałe wyniki wprowadzanych terapii, nie boję się zawalczyć o kociaki, które nie mogą liczyć na pomoc innej organizacji.
W przypadku tego kociaka, Marianka, było dokładnie tak samo. Odwrócili głowę wszyscy, zamiast leczenia skłaniając się do uśpienia. Rokowania marniutkie, widok przerażający, ale mimo wszystko chwytający za serce, dlatego podjęto próbę ocalenia i przysłano zdjęcie do wolontariuszki Fundacji.
Decyzja mogła zapaść tylko jedna, nie ma u nas wybierania tylko łatwych interwencji, wkraczamy w te, których inni się obawiają, bo mają zbyt mało doświadczenia, wiedzy, umiejętności adopcyjnych, zaopatrzenia, no i pieniędzy.
Marianek waży 300 gram, ale mokrą karmę zmiksowaną z mlekiem spożywa samodzielnie, czyli wnioskuję, że niska masa ciała wynika nie z wieku, a jest efektem wyniszczenia, spowodowanego niemożliwością samodzielnego zdobywania pożywienia. Oczy zaklejone ropą uniemożliwiały mu przemieszczanie. W sumie nie posiadam żadnej wiedzy, jak to się stało, że trafił na posterunek SM AP w Łodzi.
W trybie natychmiastowym trafił do kliniki, w której został dokładnie zbadany. Kolejne dni to oczywiście priorytetowe kaloryczne posiłki, podawanie antybiotyku, probiotyku i systematyczne zakraplanie, czyli wzmożona walka o ocalenie oczu.
Trzymając mocno kciuki za powodzenie akcji ratowniczej, mam nadzieję, że kociak najgorsze fragmenty swego życia już pokonał. Teraz proszę o włączenie się w zbiórkę, diagnostyka i profilaktyka to zawsze dwie najkosztowniejsze pozycje w przygotowaniu dotkniętych kocim katarem do adopcji. O nowy domek nie martwię się wcale, ponieważ wiem, że on już na małego z niecierpliwością czeka i kiedy dam sygnał, że Marianek jest gotowy do wypuszczenia spod skrzydeł, mnóstwo osób stanie do weryfikacji.
Nikt nie chciał pomóc choremu kociemu dziecku. Rokowania do utrzymania przy życiu tej 300 gramowej kruszynki były znikome, dlatego Marianka czekała eutanazja. Gdy inni rezygnują z udzielania pomocy, my staramy się ocalić każdą istotę.
Przed kiciem trudny czas, wprowadzono odpowiednie leczenie i dietę, trwa walka o zachowanie oczu. Prosimy o pomoc w opłatach za opiekę medyczną, na zakup jedzenia, podkładów i mleka. Dajmy szansę Mariankowi na powrót do zdrowia i godne życie.
Ładuję...