Za butelkę wódki rozmnażała, sprzedawała i trzymała psy w makabrycznych warunkach!

Zbiórka zakończona
Wsparły 22 osoby
2 300 zł (37,7%)

Rozpoczęcie: 26 Marca 2021

Zakończenie: 30 Kwietnia 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Cała okolica wiedziała co dzieje się w jednym z lokali mieszkalnych pod Warszawą. Gdyby nie telefon z kliniki, do której trafiła suka, którą podstępem udało się wyciągnąć z mieszkania, nie wiadomo co stałoby się z resztą psów. Albo śmierć z głodu, choroby albo zostałyby sprzedane za butelkę wódki i ślad by po nich zaginął... 

Do kliniki trafiła suka w fatalnym stanie. Była skrajnie zaniedbana - wychudzona, skołtuniona, brudna i przerażona. Otrzymała imię Nela.  Lekarz weterynarii poprosił nas o pomoc, bo wiedział, że w lokalu są jeszcze inne psy. Nie wiadomo w jakim stanie, ale sądząc po tym, w jakim stanie trafiła suka, mogliśmy spodziewać się najgorszego...

Właścicielka od lat nie otwierała nikomu drzwi. Wszyscy w miejscowości wiedzieli, że jest alkoholiczką i sprzedaje psy, aby mieć za co pić. Dodatkowo przekazali nam informacje, że w lokalu jest potworny syf, warunki są wręcz skandaliczne. W mieszkaniu unosił się fetor, sama właścicielka jest osobą bardzo agresywną i niewspółpracującą. 

Na miejsce wezwaliśmy patrol policji, który bardzo dobrze znał właścicielkę. Niejednokrotnie interweniowali w lokalu z powodu agresji, libacji alkoholowych. Policja potwierdziła, że psy żyją w skrajnie złych warunkach i należy im pomóc. Na szczęście, kobieta otworzyła drzwi dzielnicowemu, którego znała i tylko i wyłącznie dlatego, udało nam się wejść do mieszkania... To, co zastaliśmy, nie są w stanie opisać żadne słowa... 

Wśród śmieci, odchodów, które były dosłownie wszędzie - na podłodze, meblach oraz przemoczonej do granic możliwości pościeli, biegały przerażone psy.

Mieszkanie  było całkowicie zdewastowane. Nie można było wytrzymać w nim dłużej niż kilka minut... Inspektorzy musieli wychodzić na zewnątrz, aby nie zasłabnąć.

Okno było zabite, przez co było bardzo duszno. Psy nie miały wody, jedzenia. Żyły zamknięte, nigdy nie wyszły na dwór. Psy nie znały pojęcia weterynarz... Koszmar...

Musieliśmy działać bardzo szybko. Finalnie udało odebrać się 7 psów, z czego 5 szczeniaków. Od razu udaliśmy się do pobliskiej kliniki weterynaryjnej. 

Suka otrzymała imie Tajga, ma ok. 3 lat. Samiec otrzymał imię Ozi i również ma ok. 3 lat. Pobraliśmy krew do dalszej diagnostyki, musimy zrobić profil tarczycowy i geriatryczny. Miały bardzo przerośnięte pazury, co potwierdziło tylko, że nie wychodziły na spacer. 

Szczeniaki - 4 suki i 1 samiec mają ok. 4 miesięcy. Wszystkie psy były bardzo zarobaczone, zapchlone. Czekamy na wyniki badań krwi.

Bardzo prosimy Was o wsparcie! Utrzymanie 7 psów, w tym 5 szczeniaków jest bardzo kosztowne. Leczenie, opieka weterynaryjna, szczepienia, karma kosztują,  jak również podkłady - psy załatwiają się wyłącznie w domu.

Bez Was nie damy rady, one nie dadzą rady... A my po prostu musieliśmy im pomóc, nie mogliśmy ich tam zostawić, lub skazać na życie w takich warunkach. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy! 

Po opuszczeniu szpitaliku otoczymy opieką również suczkę Nelę. 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
107 zakończonych zbiórek
Wsparły 22 osoby
2 300 zł (37,7%)