Jupiter PŁACZE z bólu! Bardzo cierpi - pomożmy!

Wsparło 256 osób
6 523 zł (100,35%)

Rozpoczęcie: 11 Grudnia 2018

Zakończenie: 23 Stycznia 2019

Godzina: 01:00

Cześć Wszystkim! To Ja - Jupiter!  :) Już teraz to Jupi-Robo  ;) Przyznam, że sam jeszcze nie wiem co do końca się wydarzyło, ale słyszę cały czas jak moi właściciele mówią, że to dzięki Wam się udało. Że dzięki Wam będę mógł NORMALNIE żyć. Słyszę jak rozmawiają o wdzięczności i o wielkich sercach. Ich oczy robią się takie dziwnie mokre jak o tym rozmawiają. Jeszcze nie wiem o co chodzi, bo bardzo śpiący jestem. Śpię cały czas. Ale opowiem Wam jak to było. Zaczęło się o 3 w nocy z czwartku na piątek. Obudzili mnie i zabrali w dłuugą drogę, znowu do tego wujka i cioć, w tej no... we Warszawie. Zupełnie nie wiedząc po jakiego grzybka, znów kazali mi wejść po tych strasznych, potwornych wręcz... DREWNIANYCH SCHODACH... No masakra! (oczywiście byłem zmuszony znów udawać płaszczkę). Ale potem?! UUU... co to było? Dali mi zastrzyk i... OMG... Różowe słonie, latające wróżki, samonapełniajęce się miski....odlot totalny. ŁAŁ! ... I tak do nocy z piątku na sobotę. Nie wiele pamiętam, ale przebudzałem się co chwilę i płakałem. Ale były tam takie miłe ciocie co mnie głaskały. Nawet dały do ucha, to świecące pudełko, które ludzie tak lubią, z którego słyszałem Moją Panią! Mówiła do mnie "Jupiś, Jupinio, już jedzie Kubuś, już za chwilę będzie..." nie pamiętam co jeszcze, bo znowu zasnąłem. A... no tak... mówiła jeszcze tak miło: "wracasz do domu" i "dobry pies". I taka maszyna którą ludzie nazywają pompą infuzyjną znów podała tą... no... morfinę...."Czteeeery słonie, różowe słonie, każdy kokardę ma na ogo...." Obudziłem się przed wieczorem w sobotę, gdzie? No nie uwierzycie! W DOMU!!! Wszyscy są! Pani, Pan, psiaki, kociaki, a nawet te dziwne kuce!!! (Choć nie mam pewności czy to nie słonie). Ja jeszcze ciągle przysypiam. Mam wielkie coś na łapie- ponoć opatrunek. Jest to sztywne i różowo - niebieskie. Ale niech sobie to będzie, przypomina mi o słoniach  ;) Słyszę tylko jak Pan i Pani mówią że doktor (już kumam, że chodzi o wujka Bissenika) jest mega zadowolony. Mówił, że było bardzo trudno i mam bardzo dużo metalu w łapie. Piętnaście śrub, czy coś takiego, jakiś implant.... No i słyszę że przez sześć tygodni mają ograniczać mi chodzenie... Phi... Niech spróbują... Ponoć jeszcze jakieś tam leczenie pooperacyjne czy coś... Nie wiem. Wiem jedno! Jestem SZCZĘŚCIARZEM! Jestem szczęściarzem, bo trafiłem na takich ludzi jak WY WSZYSCY!!! eh... I właśnie mojej Pani znów płynie ten dziwny deszcz z oczu jak jej to wszystko "dyktuję"... Dziwni są Ci ludzie...  <3  <3  <3

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
11 zakończonych zbiórek
Wsparło 256 osób
6 523 zł (100,35%)