Karbon prawie umarł przez ludzką znieczulicę. Postawmy go na łapki!

Wyobraź sobie młodego psa, w zasadzie jeszcze psie dziecko, które siedzi przez 2 tygodnie w komórce, do której ledwo dochodzi światło. Psiak nie ma czucia w tylnych łapkach, a wszystkie swoje potrzeby fizjologiczne załatwia pod siebie. Ponieważ nie może wstać, na jego ciele pojawiają się krwawiące odleżyny, rany do kości. W takim stanie Karbon trafił pod opiekę Zwierzaków z Mińska  - grupy lokalnej Fundacji Viva.

Karbon, w przeciągu kilku ostatnich miesięcy, przeszedł wiele mniejszych i większych zabiegów. Rany na jego ciele wymagały długiego leczenia, goiły się bardzo powoli i nadal dają o sobie znać. Karbonik bardzo długo nie był w stanie wstać. Nikt nie widział, czy kiedykolwiek stanie na własnych łapkach. Stanął. Dzielny mały Karbonik stanął na czterech łapkach.

Niestety, ranki się odnawiają, konieczna była kolejna operacja zdjęcia ziarniny, ponieważ w żaden sposób nie można było wygoić łapki. Karbon nosi na łapce opatrunek i jeździ na jego zmiany.

Karbon nie kontroluje swoich potrzeb fizjologicznych, dlatego cały czas musi chodzić w pieluszce. Przyzwyczaił się i radzi sobie super. Przyzwyczaił się też do braku paluszka, który trzeba było amputować. Karbonik zaczął go traktować jak obce ciało i próbował sobie odgryźć.

Dragonik średnio raz na tydzień jest na wizycie u lekarza weterynarii. Od niedawna jeździ też na rehabilitacje, to jest dla niego ogromna szansa. Zalecono mu trzy różne zabiegi m. in. bieżnie wodną. Cała opieka nad Karbonkiem generuje ogormne koszty, ale gdy widzi się radość w oczach tego psa, którego tak wiele osób zawiodło, chce się dla niego zrobić wszystko. Mamy nadzieję, że z Waszą pomocą to się uda postawić go na łapy!