Złamana łapka dynda mi na wszystkie strony. Nie będzie operacji, bo jestem znikąd. Chyba, że mi pomożecie...

Zbiórka zakończona
Wsparło 241 osób
5 931 zł (118,62%)

Rozpoczęcie: 9 Lutego 2019

Zakończenie: 9 Maja 2019

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
06 Marca 2019, 21:19
Byliśmy na konsultacji u dr Bisenika

Dziś z Kaziulkiem byliśmy u dr Bisenika na konsultacji. Operacja jest dobrze zrobiona przez dr Krawczyńskiego. Kaziulka czeka długa rehabilitacja. Jest prawdopidobieństwo porażenia nerwu.
Piesek biegał długo ze złamaną, majtającą się łapką. Taki długi czas zrobił wiele złego.
Dziękujemy Darczyńcom za pomoc. Walczymy!

Pokaż wszystkie aktualizacje

19 Lutego 2019, 19:06
Dziękujemy za pomoc dla Kaziulka.

Kaziulek po operacji, smacznie chrapie już w domu tymczasowym.

19 Lutego 2019, 13:16
[Aktualizacja 19.02.2019]

Psiak jest już po operacji. Miał i złamanie i zwichnięcie stawu, więc już do końca życia będzie kuleć.  Ma w łapce cztery gwoździe! Przyjmuje antybiotyki. 

Obecnie jest w domu tymczasowym, dzięki Państwu dostał też wyprawkę :) 

Będziemy szukać koleżce domu stałego. Uprzedzamy, że jest psiakiem, który wymaga trochę pracy - ma lęk separacyjny. Ale to cudowny futrzak, który odwdzięczy się bezwarunkową miłością.

Jeszcze raz ogromnie Wam dzięki!

Bałem się wszystkich i wszystkiego. Gdy ktoś wyciągał do mnie rękę, strach był tak wielki, że uciekałem i chowałem się w najciemniejszych  leśnych zaroślach. Byłem bardzo głodny, lecz tylko nocą zakradałem się do hotelowego śmietnika, licząc, że znajdę tam jakieś resztki. Panika, że ktoś mnie zobaczy i zrobi mi krzywdę, towarzyszyła mi przez cały czas. Ciągle uciekałem...

W Józefowie pod Otwockiem stoi piękny, drogi hotel na rozległym leśnym terenie. Tam nasz inspektor zobaczył przebiegającego psa z dyndającą przednią łapą. Zrobił dochodzenie, gdzie i kiedy go widywano i postanowił psa wytropić. Stawiał klatkę łapkę, biegał po lesie, szukał go dniami i nocami. Był załamany, ktoś go widział pod śmietnikiem, ktoś nad niedaleko płynącą rzeką Świder. Pies ze złamaną łapą od miesiąca widziany to tu, to tam, unikał człowieka jak diabła.

Aż zadzwonił nasz telefon interwencyjny, a w nim młody damski głos:  Błagam o pomoc, złapałam psa w Falenicy, latałam za nim, aż go capnęłam. Ma wiszącą łapę. Wciągnęłam go na siłę do samochodu, trzeba go ratować. Ja mam na imię Klaudia. Co robić? Co robić? Odpowiadamy: Jest! Cudownie! Ratować, ratować, trzeba pieska ratować. Klaudia, jesteś wspaniała!

Piesek nie potrafi spojrzeć w oczy, boi się. Co się musiało w jego życiu wydarzyć, że spojrzenie człowiekowi w twarz jest niemożliwe. Jego łapa wymaga operacji. Złamanie jest stare, wszystkie ścięgna podkurczyły się, to będzie trudna operacja. Klaudia ma już dwa psy, bierze Kaziutka jako trzeciego pieska na dom tymczasowy, choć ma maleńkie mieszkanko. To wspaniała dziewczyna, chce opiekować się chorym pieskiem. 

Niestety, ani Klaudia, ani my, nie mamy środków na operację. Łapka jest usztywniona i nic więcej. To drogi i trudny zabieg. Kaziulek być może już nigdy nie będzie chodził, bo nie stać nas na operację. Jesteśmy tylko wolontariuszami, a Klaudia jest młodą dziewczyną i nikt z nas nie ma takich funduszy. 

Kaziulek czeka na Wasze, drodzy Darczyńcy, malutkie wpłaty. Może zbierzemy z tych niewielkich wpłat na łapkę Kaziutka. Bardzo prosimy.

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 241 osób
5 931 zł (118,62%)