Kiedy już dwoma łapami jesteś za tęczowym mostem...

Zbiórka zakończona
Wsparły 44 osoby
2 007 zł (100,35%)

Rozpoczęcie: 17 Marca 2021

Zakończenie: 31 Maja 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Rozpędzone koła samochodu z całym impetem uderzyły w kota. Kot uciekł przerażony pod płot czyjegoś ogrodzenia i już tam został. Dostajemy telefon: „Dzień dobry, dzwonię z Gniewkowa. Właśnie ktoś potrącił kota. Przyjedźcie. Pomóżcie mu”.

Każdy z nas w pracy. Nie możemy po prostu sobie wyjść. My w Inowrocławiu, kot w Gniewkowie. I chociaż wiemy, że nie możemy – jak wyrzut sumienia ta myśl w głowie siedzi – trzeba coś zrobić, bo kot może umrzeć, bo ogromnie cierpi…

Prosimy świadka wypadku o złapanie kota. Dzwonimy do miejscowego weterynarza, aby ratował, jak tylko kota ktoś doniesie. Robimy post na FB z błaganiem o natychmiastową pomoc…
Czekamy. Pracujemy i czekamy. W nerwach.

Jest! Kot w gabinecie u lokalnego weterynarza. Pada sugestia, aby go zabrać gdzieś indziej. Bo potrzebne specjalistyczne badanie, bo kot trudny brak RTG, kot dostaje silne zastrzyki p. bólowe.
Wiemy, że nas nie stać. Wiemy, że nie mamy miejsca. Wiemy też, że zwierzę cierpi, ale jest szansa, że będzie żyć – odebrać mu ją jednym zastrzykiem? Morbital wstrzykuje się łatwo…

Pada jedyna możliwa decyzja – zabieramy. Mamy mieszkankę Gniewkowa z autem, która po własnej pracy dowozi nam kota do Inowrocławia. W międzyczasie myślimy, że zwrócimy się do Gminy Gniewkowo o pomoc w sfinansowaniu leczenia zwierzęcia z tego miasta. Zrobimy zbiórkę. Będziemy prosić weterynarzy o rabaty.

Kot jest w drugim gabinecie. Tu oględziny, badanie krwi i decyzja. Na tyle skomplikowane złamanie, do tego kot niewspółpracujący i trudny w obsłudze, że trzeba szukać pomocy dalej.

Szukamy transportu. Jest. Ktoś może. Jedziemy zatem do Bydgoszczy. W międzyczasie telefon z prośbą o natychmiastowe przyjęcie. Bo to zwierzę po wypadku, trzeci weterynarz – oby ostatni.
W drodze masa telefonów. Bo przecież tej wyprawy nikt nie planował. Inne sprawy zostały odłożone – również te, które jakoś trzeba odwołać lub zdalnie mimo wszystko załatwić. Bez obiadu, bezpośrednio po pracy – akcja ratowania kota.

Dojeżdżamy do Bydgoszczy. Chłopak z wypadku jest przyjęty. Z szyi ściągnięto mu sznurek – wygląda, jakby był do niej uwiązany. Zerwał się komuś? Ktoś go prowadził na tym? Przywiązał do czegoś?

Kolejne prześwietlenie, dodatkowe badania. Wiemy już, że kot może być tam hospitalizowany i będzie tam operowany. Zostawiamy chłopaka w bezpiecznym miejscu i wracamy do działań u siebie.

Mailem przychodzą zdjęcia RTG i opis:
„Na RTG widoczne urazy miednicy: złamanie skrzydła kości biodrowej miednicy na połączeniu z kością krzyżową i złamanie przebiegające przez panewkę stawu biodrowego lewego.
Rozległe rozdarcie skóry na wysokości stawu kolanowego prawego, wymagane szycie z plastyką skóry. Wymagany zabieg osteosyntezy kości miednicy przy użyciu płytki kostnej.”

Wiemy już, że reszta szczegółów wyjdzie na jaw podczas operacji, jak lekarz zobaczy wszystko na własne oczy. Wierzymy, że operacja się uda, a kot wróci do sprawności lub chociaż częściowej sprawności.

Nie umiemy zostawić potrzebującego – szczególnie gdy personalnie ktoś do nas o pomoc się zgłasza. Nie umiemy udawać, że nie widzimy i nie słyszymy cierpienia zwierząt. Nie stać nas na pomaganie, a jednak nadal to robimy. Wierzymy bowiem, że razem damy radę. Razem z Wami.

Benito jest na początku swojej drogi, a już przyprawił nas o palpitację serca, podniósł ciśnienie i przeczołgał po 3 gabinetach wet. Potrzebuje wsparcia, bo długów chłopak narobił i ma zamiar nadal jeszcze je robić. Bo przecież chce żyć! Oby tylko wszystko się udało...

Załączniki

Ładuję...

27 zł

WNiUG

2 darowizny na tę zbiórkę, ostatnia
Organizator
16 aktualnych zbiórek
119 zakończonych zbiórek
Wsparły 44 osoby
2 007 zł (100,35%)