Kiedy serce boli najbardziej?

Zbiórka zakończona
Wsparło 169 osób
2 038 zł (81,52%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 4 Kwietnia 2018

Zakończenie: 4 Maja 2018

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Kiedy serce boli najbardziej? Kiedy widzi się psa, biednego psa, zrezygnowanego, nie wierzącego, że od człowieka może dostać coś lepszego niz uderzenie kijem, krzyku, chleba z wodą w brudnym garczku, dziurawej budy, gorzkiej egzystencji, gorzkiego życia...



Takie dwa przypadki trafiły pod moją opiekę. Dwa różne miejsca, dwa psy ze skaleczoną psychiką, ze złamanymi sercami, które się źle zrosły... Moim zadaniem teraz jest te serca naprawić, żeby tym razem nie zostały złe blizny, tylko żeby ona pięknie się zagoiły, bez bólu i cierpienia.

Pierwsza historia to historia życia psa Okruszka. Okruszek - skrzywdzony choć młody i tak uroczy przeżył wiele... Był jednym z 11 psów, które zostały na posesji po śmierci właściciela. Wystraszony, stroniący od ręki człowieka - ale cóż się dziwić, skoro jedyne, co łączyło go z człowiekiem, to danie jedzenia od czasu do czasu... Miejsce, gdzie mieszkał oceńcie sami...


Wszystko jest dla niego nowe: głaskanie, przytulanie, noszenie na rękach, buziaki w nosek, w główkę, chodzenie na smyczy, na ten moment, to sztuka ogromnie trudna dla Okruszka, ale powolutku, małymi kroczkami nauczy się.


Nigdy nie szczepiony, odrobaczony, odpchlony... Żył próbując przetrwać. Dostał pomoc, trafił na tam, gdzie walczymy o jego lepsze jutro.

Historia druga....

Dżygit - mały, śliczny piesek, podobny do popularnej rasy, a jednak tak od niej daleki. Daleki na tyle, aby został zabrany do domu, do ludzi, na łóżko...


Przejeżdżając przez Świętokrzyską wieś zobaczyłam przemykającą kupkę nieszczęścia, zainteresowana czy piesek jest może jednak czyjś zaczęłam pytać. Ludzie opowiadali, jak to błąka się już 2-3 miesiąc, że w te mrozy podchodził pod domy, ale ludzie go przeganiali, nikt nie chciał wpuścić do środka...

Więc zostałam sam na sam z wystraszonym, nieufnym psem, jednak szczęście w tym całym padole łez, psina była bardzo głodna... Głodna na tyle, że mimo ogromnej niechęci do potworów na dwóch nogach był zmuszony podejść. Zajęło to wszystko ok. godziny, powolutku przyzwyczajajac psa do siebie, rzucając coraz bliżej siebie pachnąca kiełbaskę mówiłam, prosząc, aby tylko pozwolił sobie pomóc. Kątem oka obserwował mój najmniejszy ruch... 


W końcu, gdy tracił czujność, zajadając kiełbaskę chwyciłam biedaka i wsadziłam do samochodu. Walczył. Jak by od tego zależało jego życie. Gryzł, nie poddawał się.

W drodze do nas mówiłam, że nic już mu nie grozi, że będzie tylko lepiej i coś w stylu: 'Skoro już dałeś mi się złapać to musimy się dogadać. Już nikt cię nie skrzywdzi.', parę kilometrów dalej już sam wypchał główkę pod moją rękę. Jednak! Przy podnoszeniu znów chciał gryźć, znów uciekał.

Oględziny u weterynarza wykazały, że ma problem z kręgosłupem. Jakiej natury? Tego się nie dowiemy, jednak domniemując można myśleć, że ktoś go kopnął, uderzył, lub potrącił...

Dostaje leki, zastrzyki, jeżeli nie będzie poprawy będziemy wykonywać rtg. Od obcych stroni. Boi się, pokazuje zeby... Wytarta sierść wokół szyi świadczy, że był psem łańcuchowym.

Czego chce od Was? Pomocy.

2 kolejne psy do stada, 2x kastracja, 2x szczepienia, odrobaczenia, odpchlenia, chipy, leki, zobaczymy co dalej... Ciężka praca.

Czy zechcecie pomoc przywrócić tym dwóm psiakom wiarę w człowieka?
Jeżeli ktoś chciał by dać dom tymczasowy lub stały, zaczerpnąć więcej informacji podajemy numer telefonu do kontaktu 570 240 703. My walczymy o kolejne psie istnienia, dołączycie?


Pomogli

Ładuję...

Wsparło 169 osób
2 038 zł (81,52%)
Adopcje