Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nasza drobniutka kiwająca się koteczka Kiwi, mimo terapii sterydami, wielu badań i naszych starań nadal nie porusza się normalnie. Gdy idzie spokojnie, daje jakoś radę przejść kawałek bez upadania. Wystarczy jednak, że chce gdzieś szybciej podbiec i już pupcia leci w prawo lub w lewo, a koteczka upada… Diagnoza jest jednoznaczna, choroba uszkodziła trwale mózg Kiwi i koteczka do końca swojego życia będzie się już kiwać.
Jakby kotce było mało nieszczęść, to dodatkowo przyplątała się jeszcze grzybica, którą ciągle leczymy. Mamy nadzieję, że pomimo tego, ktoś da Kiwi kochający dom na stałe… Prosimy Was, drodzy Pomagacze trzymajcie za Kiwi mocno kciuki, żeby w końcu jej los się odmienił! Równocześnie bardzo dziękujemy Wam za okazane koteczce wsparcie, bez Was nie moglibyśmy pomagać! :)
Rury ciepłownicze i odpływ od studzienki były do tej pory schronieniem Kiwi. Był zwykły dzień. Gdyby Pan Wojtek przypadkowo nie wjechał w tą ulicę, nie wiemy, jak potoczyłby się los małej koteczki. Zaalarmował zaraz kogo trzeba i cała akcja ruszyła.
W niedługim czasie nasza wolontariuszka pojechała sprawdzić, jak sytuacja wygląda. Niedaleko fabryki czekoladek żyje kilka dorosłych kotów i dokarmia je tylko jedna Starsza Pani. Miejsce mało przyjemne, nawet nie ma gdzie ustawić styropianowych budek, bo mogą zostać zniszczone.
Podczas pierwszej wizyty u stadka kotów było minus piętnaście stopni ale czujne oczy Asi i tak wypatrzyły wśród puchatych kuleczek Kiwi – wystraszoną, unikającą od ludzi, około 6-miesięczną koteczkę. Od razu było widać, że nie porusza się normalnie, pupcia biegła w lewo, główka dziwnie kiwając się w prawo, a co jakiś czas koteczka po prostu się przewracała. Czy ktoś ją skrzywdził? Może wada wrodzona? Wciąż rodziły się pytania. Jedno było pewne – tu nie może zostać. Nieopodal przejście kolejowe, ogromne koryto rzeki i różne inne zagrożenia, które mogą kosztować kociaka życie. Sprawne, dorosłe koty bez problemu uciekną przed zagrożeniem, a ona? Nie ma wyjścia – łapiemy!
Pomimo swojego kalectwa mała Kiwi sprawnie nam uciekała. Klatka łapka? Zapomnijcie. Do łapania maleńkiej podchodziliśmy kilka razy, ale wiedzieliśmy, że nie możemy się tak po prostu poddać. I w końcu udało się! Pomogła nam karmicielka – Starsza Pani, którą Kiwi dobrze znała i bez większych problemów dała się wziąć na ręce.
Od razu po złapaniu Kiwi pojechaliśmy do weterynarza, aby zdiagnozować jej stan. Przyczyn stanu Kiwi mogło być co najmniej kilka, od wady wrodzonej, przez uraz rdzenia kręgowego, na zapaleniu opon mózgowych kończąc. Nie wszystkie z tych chorób są uleczalne, więc paradoksalnie trzymałyśmy kciuki, by było to zapalenie opon mózgowych (które można wyleczyć min. sterydami). Dziś już wiemy, że stan Kiwi po podaniu leków poprawia się i jest duże prawdopodobieństwo, że kotka choruje na zapalenie opon mózgowych i może zostać wyleczona.
Ale to dopiero początek drogi. Kiwi przebywa na razie w lecznicy, przewidywany czas leczenia to co najmniej 10 dni. Dzienny pobyt koteczki wraz z lekami to około 35 zł, do tego dochodzą jeszcze koszty karmy. Kiwi prawdopodobnie będzie wymagała większej ilości badań w momencie, gdy jej stan się ustabilizuje (np. badania krwi). Bez Waszej pomocy nie damy rady uratować Kiwi, a ona bardzo chce żyć. Gdy wygra walkę z chorobą poszukamy jej kochającego domu i kolejne kocie życie zostanie uratowane :) Dlatego prosimy pomóżcie nam pomagać!
W ostatnim czasie w Stowarzyszeniu mieliśmy prawdziwe zatrzęsienie kociego kataru, każdy kociak który do nas trafiał miał objawy kociego kataru i wszystkie wymagały leczenia. Faktura za grudzień po raz kolejny nas przytłoczyła… Bez Was nie damy rady i prosimy o wsparcie dla Kiwi!
Ładuję...