Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Koteczki dostały imiona – Bysia i Basia.
Basia, której jedno oczko było w fatalnym stanie, wydobrzała. Jest uroczym, psotnym szkrabem. Oczko niestety musi zostać usunięte, odbędzie się to podczas sterylizacji, jednak poza tym wszystko z nią w porządku.
Bysię, o której myśleliśmy, że już nigdy nie zobaczy świata, spotkał mały cud. Choć nie jest i nie będzie pełnosprawnym kotkiem, dzięki leczeniu ma szanse na normalne życie. Nie widzi jak całkowicie zdrowy kot, jednak odzyskała wzrok na tyle, by móc normalnie funkcjonować. W porównaniu ze stanem, w jakim trafiła pod opiekę Agnieszki, jest to nieprawdopodobna przemiana.
Wolontariuszka pomogła także pozostałym kotom – wysterylizowała 12 kotek z Bysewa, by ograniczyć rozmnażanie kociej bezdomności, a to jeszcze nie koniec działań.
Dziękujemy Wam za pomoc! Dzięki Waszemu wsparciu koteczki mogły zostać poddane leczeniu i dziś są wesołymi kociakami. Obecnie czekają na adopcję, mamy nadzieję, że przed nimi długie i szczęśliwe życie.
Skala kociej tragedii jest niezmierzona. Wystarczy podczas spaceru spojrzeć za śmietniki czy pod krzaki, aby znaleźć kota potrzebującego pomocy. Wiele osób jest przekonanych, że koty wolnobytujące świetnie radzą sobie na wolności. Koci katar, który dotyka bezdomne maluchy, udowadnia, jak bardzo błędne jest to myślenie.
Wolontariuszka Fundacji Viva! z grupy Pomorski Koci Dom Tymczasowy otrzymała prośbę o pomoc w kastracji kotek bytujących na działkach w Gdańsku Bysewie. Okazało się, że niekontrolowane rozmnażanie się kotów, to nie jedyny problem w tej okolicy. Kotów było dużo i... większośc z nich była bardzo chora.
Wolontariuszka, mimo znacznej liczby kotów, które już miała w domu, zabrała z tego miejsca dwa kociaki. NIe mogła postąpić inaczej. Te maluszki były w fatalnym stanie, ich oczy wzbudzały zimne dreszcze. Chore, cierpiące maluszki, których widok odstręczał "wrażliwe" osoby. Lepiej nie patrzeć...Tak młodziaki wylądowały w domu wolontariuszki z PKDT. Kociaki zamieszkały w ciepłym, bezpiecznym miejscu, gdzie czekała na nie pełna miseczka i troskliwa opieka. Wolontariuszka zaczęła walkę o zdrowie i sprawność kociaków. Buraska ma uszkodzone jedno oko, drugie udaje się ratować. Niestety tricolorce choroba zniszczyła oba oczka. Najprawdopodobniej nie zobaczy świata…
Potrzebna jest pomoc w walce o zdrowie kotek. Codziennie mają zakraplane oczy, regularnie spotykają się z lekarzem weterynarii. Teraz może być już tylko lepiej, ale potrzebujemy pomocy w pokryciu kosztów walki o kociaki! Prosimy w imieniu tych skrzywdzonych mocich dzieci, pomóżcie!
Ładuję...