Cztery kocięta czekały na śmierć przy ciele matki

Zbiórka zakończona
Wsparło 76 osób
2 573 zł (85,76%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 6 Czerwca 2025

Zakończenie: 7 Lipca 2025

Godzina: 11:10

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Zginęła bezszelestnie. Potrącona przez auto, porzucona jak śmieć.

Uwaga, zdjęcia są brutalne! 

Nikt nawet nie zadał sobie trudu, by zsunąć jej ciało z pobocza... Przecież osoba, która ją potrąciła, musiała sobie zdawać sprawę z tego co zrobiła. Przeraża nas ten brak empatii.

Jedna z wielu wiejskich kotek, których los kończy się w taki właśnie sposób – szybko, cicho, bez świadków i bez pamięci.

Nasza wolontariuszka, która zajmuje się na co dzień psiakami, pojechała na wieś do rodzinnego domu. Jadąc autem, zobaczyła martwą kotkę leżącą przy drodze. Zatrzymała się, podeszła, chcąc upewnić się, że zwierzę rzeczywiście nie żyje.

Już z daleka usłyszała przeraźliwe piski dochodzące z krzaków nieopodal. Były głośne, rozpaczliwe – wywołane ogromnym głodem! Nie wiemy, jak długo kotka nie żyła, ale sądząc po stanie jej ciała – z pewnością więcej niż dobę, być może kilka dni.

W krzakach, pod liśćmi, czekała na kociaki powolna śmierć. Zimno, głód i samotność – to wszystko, co miały jej dzieci.

Maluszki miały około 3 tygodni. Były całkowicie zależne od matki – bez niej nie miały najmniejszych szans. Leżały przytulone do siebie, wychłodzone, głodne i wycieńczone. Gdyby nie interwencja naszej wolontariuszki, dziś prawdopodobnie nie byłoby już kogo ratować.

To wydarzyło się kilka dni temu. Wolontariuszka zabrała kociaki do siebie i próbowała ratować je na własną rękę – ale bez doświadczenia w odkarmianiu osesków sytuacja nie zaczęła się polepszać. Maluchy nie potrafiły się załatwiać, a zaleganie kału zaczęło zagrażać ich życiu. Zadzwoniła do nas z prośbą o pomoc.

Udało się – czwórka kociąt trafiła do domu tymczasowego u pani weterynarz. Teraz mają realną szansę na przeżycie, ale czeka nas długa i kosztowna walka.

Kociaki nie jedzą samodzielnie. Każde 3–4 godziny trzeba je karmić butelką ze specjalistycznym mlekiem zastępczym, dogrzewać termoforem, masować brzuszki, pilnować, by się załatwiały. Ich oczka są chore, wymagają leczenia. Co gorsza, wymagają interwencji, żeby wreszcie móc zrobić kupki. To 2 dziewczynki i 2 chłopców.

One powinny teraz leżeć przy matce, ssać mleko, wtulać się w miękkie futro, czuć bicie serca i bezpieczeństwo, ale mają tylko nas. Lgną do ciepła, do dotyku – do życia. To przecież tylko dzieci...

Prosimy o wsparcie finansowe, żeby je wychować: potrzebujemy mleka zastępczego i butelek do karmienia, termoforów, podkładów, środków higienicznych, leków, maści do oczu, suplementów, mokrej bezzbożowej karmy na późniejsze etapy rozwoju, środków na odrobaczenie, szczepienia, dalsze leczenie.

Zebrane środki pozwolą nam zapewnić tym czterem kocim dzieciom szansę na życie, której o mały włos nie straciły, zanim w ogóle zdążyły je zacząć.

Każda złotówka to kilka kropel mleka, jedna podgrzana butelka, jedno uratowane serce. Bądź ich szansą. Dziękujemy z całego serca za każdą pomoc, każde udostępnienie, każdą wpłatę. One nie mają nikogo innego oprócz nas.

Pomogli

Ładuję...

Organizator
10 aktualnych zbiórek
247 zakończonych zbiórek