Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Bardzo wszystkim dziękujemy za pomoc kocurkowi!
Dodatkowe gorące podziękowania dla anonimowej osoby, która rzutem na taśmę dopełniła zbiórkę do 100 %! <3
Tak jak pisaliśmy w aktualizacji - historia Portosa ma szczęśliwe zakończenie. Kocurek ma dom, oswoił się i mamy nadzieję, że ten proces będzie postepował. Tym bardziej, że te pazurki które mu wrastają, będą musiały być usuwane co jakiś czas tak jak pisaliśmy.
Trzymajcie mocno kciuki za Portosa!
I dziękujemy Wam bardzo!
Portos pozdrawia wszystkich ze swojego domu stałego!
A my przy okazji prosimy o wsparcie jego zbiórki.
Za każdą wpłatę pięknie dziękujemy!
A co u chłopaka?
Ogólnie jest dobrze. Kocurek z totalnego dziczka stał się kotem domowym i chyba mu się ta opcja zdecydowanie bardziej podoba. Ma ciągle duży apetyt i dostaje leki na podniesienie odporności. Mamy nadzieję, że teraz już będzie szło ku lepszemu, a życie Portosa będzie jak cudowna bajka u boku kochających ludzi!
Portos to duży wolno żyjący kocurek, który ma ogromny problem. Został złapany przez swoją karmicielkę, bo już był w takim stanie, że po prostu na to pozwolił. Portos ma zwyrodnienie tylnej łapy, które prawdopodobnie nastąpiło po urazie. Gdyby to było złamanie, nie byłoby takiego problemu.
Można by było zrobić operację i starać się pomóc w ten sposób kocurkowi. Ale ze zwyrodnieniem Portosa nic za bardzo nie można zrobić. Uraz nastąpił bardzo dawno i spowodował przykurcz paluszków. I przez ten przykurcz pazury, które przecież cały czas rosną u kota, po prostu wrastają mu w opuszki. Samo zwyrodnienie powoduje u kota ból. Wrośnięte pazury dodają swoje i powodują dodatkowe cierpienie, wbijając się przy każdym ruchu.
Trafił do domu opiekunki tuż przed Świętami. Taki koci dość nieoczekiwany i schorowany zajączek. Nie dość, że obolały to jeszcze wychudzony z widocznymi zanikami mięśni i ze świerzbem. Portosowi pomogłaby rehabilitacja, ale to nie jest kot, przy którym można coś zrobić. Można go pogłaskać po głowie i to tyle. Na więcej, póki co nie pozwala. Dostawał leki sterydowe i już widać poprawę (zdjęcia w załączniku).
Z pazurkami jest dużo trudniejsza sprawa. Opcja jest taka, że będzie wypuszczony po zakończeniu leczenia i co dwa miesiące będzie musiał być łapany i na "głupim jasiu" będzie miał obcinane pazury. Chyba że chłopak powoli zacznie się oswajać i po pobycie wśród ludzi uzna, że nie jest źle. To by wiele ułatwiło.
Bardzo prosimy o wsparcie Portosa! Niech chłopak ma szansę, na przyzwoite życie. Pewnie te wizyty co dwa miesiące to go nie zachwycą jakoś specjalnie, ale niestety nie ma innej możliwości, żeby pomóc Portosowi. Dziękujemy bardzo!
Ostatnie zdjęcia pokazują Portosa obecnie. Widać, że jest lepiej!
Ładuję...