Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nistety, w dniu dzisiejszym serce naszego Kostusia przestało bić. Jemu niestety nie zdążyliśmy pomóc, ale pamięć o nim pozostanie w naszych sercach na lata.
Był wspaniałym koniem i każdego dnia starał się okazać nam swoją wdzięczność za podarowanie życia. Niestety choroba bardzo go wyniszczyła, w ostatnich dniach wymagał już od nas stałej pomocy i robiliśmy, co w naszej mocy. Widać, los postanowił inaczej. Z pewnością Kostuś jest już szczęśliwy po drugiej stronie tęczowego mostu i biega z innymi końmi po wicznie zielonych pastwiskach.
Historia tragiczna, którą chcemy Wam opowiedzieć - tym razem dotyczy nie tylko konia. Czasem tak się układa, że jedna tragedia nierozerwalnie wiąże się z kolejną…
Jego oczy napotkaliśmy przypadkiem. Nie wyrażały zbyt wiele, ale kryła się w nich jakaś nieopisana nadzieja. Przyglądał się nam z zainteresowaniem, spod pięknej jasnej grzywy. Wychudzone ciało, zmęczone każdym ruchem, powoli wyprostowywało się, żeby dojrzeć jeszcze więcej. Wybrał nas. Wybrał, aby nam zaufać.
Kostuś trafił do skupu koni rzeźnych w wyniku tragicznego zdarzenia. Właściciel wykupił go niegdyś również od handlarza, ratując mu tym samym życie. Ale jak to bywa, nie zawsze zakończenie może być szczęśliwe. Właściciel popełnił samobójstwo. Odszedł właściciel, pozostał koń, którego los znów był zagrożony, ponownie znalazł się o krok od śmierci. Nie jesteśmy w stanie opisać tego, co czuje zwierzę, gdy nagle zawali się mu cały świat. Gdy czuje, że jest jedną nogą w rzeźni… Przecież nic złego nie zrobił. Starał się, pracował, cieszył każdym dniem. I nagle wyrok. Jedna śmierć miała pociągnąć za sobą kolejną…
Kostek nerwowo porusza się w boksie. Gdy ktoś podchodzi, nieruchomieje. Zasłania się swoją piękną grzywą w nadziei, że nikt go nie zauważy. Myśli, że gdy na chwilę przestanie oddychać, to nikt nie zrobi mu krzywdy. Nie zabierze jedynej rzeczy, jaką konik ma… życia. Kostuś jeszcze nie do końca rozumie, że jest bezpieczny. Że teraz już nikt i nic mu nie zaszkodzi. Że dla nas jest tak samo ważny, jak każdy inny członek rodziny. Kostuś jeszcze nie wierzy, bo przecież już raz go ktoś ocalił…
Coraz częściej podnosi głowę i bacznie nas obserwuje. W jego oczach zaczynają pojawiać się iskry, bo przecież to jeszcze młody konik. Ma zaledwie osiem lat, choć wyglądem przypomina staruszka. Ma problemy z jedzeniem, musi dostawać specjalistyczną karmę. Wałach jest w trakcie diagnozowania, szukamy przyczyny braku apetytu i skutków ogólnego zaniedbania.
Każdy nowy dzień przynosi większą nadzieję, a my wierzymy, że kiedyś zaufa nam bezgranicznie. Przyszedł do nas ze sznurem na szyi… Podarujmy mu wspólnie derkę, owies, kantar, suplementy na stawy i inne potrzebne rzeczy. Ocalone życie, dach nad głową i miłość już ma. Was- Drodzy Przyjaciele prosimy o pomoc z resztą.
Ładuję...