Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, po raz kolejny dziękujemy Wam bardzo! Za wspieranie naszych podopiecznych i za wsparcie Mironka!
A oto co pisze jego opiekunka.
"Zadomowił się na stałe.
Meldujemy, że Mirek ma własny koc, ulubione miejsce na schodach, fotel, koc na biurku i własną filiżankę, z której popija wodę jak obserwuje moją pracę na zdalnym.
Zabawki integracyjne wcale się u nas nie sprawdzają, bo królują wędki, których też już jest mała kolekcja, ale za to drapak jest już częścią rutyny (jak kanapa i fotel )."
Bardzo Wam dziękujemy, historia tego kota skończyła się szczęśliwie! Nie byłoby to możliwe bez Waszej pomocy.
Kochani ostatni wpis nie zakończył przygód Mirona. W czerwcu, a dokładniej pod koniec czerwca opiekunka tymczasowa Mirona musiała wyjechać i Miron po raz kolejny poszukiwał miejsca dla siebie.
Bardzo się baliśmy, bo jedyne co mogliśmy zaoferować to powrót do szpitalika. A to było dla niego po prostu straszne...
Miron był tam bardzo nieszczęśliwy, zajadał stres, wylizywał się do gołej skóry.
Na szczęścia po kilku tygodniach udało się znaleźć kogoś kto postanowił kocurkowi pomóc i za co będziemy wdzięczni do końca świata i jeden dzień dłużej. :)
Miron wylądował w kolejnym domu tymczasowym i teraz wiadomość roku..... uwaga.... werble.... :)
Pani postanowiła, że Miron zostanie jej kotem!
Miron ma dom! Ma w końcu kogoś kto kocha jego i tylko jego! On tak bardzo na to zasłużył!
Zostawimy jego zbiórkę, bo tak niewiele zostało do końca.
A dzięki temu będziemy mogli pomóc kolejnym takim Mironom.
Dziękujemy Wam po raz kolejny w imieniu Mirona oraz naszym! <3 Takie zakończenia kocich historii to jest właśnie to. I takie szczęśliwe zakończenia najbardziej lubimy, szczególnie gdy udaje odmienić się los kota już dorosłego.
Kochani, bardzo dziękujemy za wpłaty na zbiórkę Mirona!
I bardzo prosimy o kolejne!
U Mirona zmiany, zmiany... Po bardzo długim pobycie w szpitaliku, który stał się dla niego domem tymczasowym i wielu problemach na linii Miron i reszta kotów, kocurek trafił do takiego prawdziwego domu tymczasowego. Gdzie Miron w końcu odżył i mamy okazję zaobserwować, jaki jest naprawdę.
A więc, ku naszej radości, jest teraz zrelaksowanym, wesołym i ciekawskim kotkiem. Jak to koty lubi zakamarki, parapetowy monitoring – choć czasem bardzo niezdarnie się tam wgramoli. Kocie zabawki? Z umiarem – cóż w wieku 5 lat już nie wypada harcować jak kociak. Ale ma kilka ukochanych i bardzo mu na nich zależy.
Miron ma swój ulubiony fotel i chciałby mieć taki w nowym domu. Przeszedł też ostatnio na dietę, więc niedługo zwinniej opanuje parapety. Kotek reaguje na imię i przybiega chętnie – trochę jak piesek. Baaaardzo lubi głaskanie, drapanie za uchem i przytulanie. To rasowy pieszczoch.
Czasem zrobi minę niezadowolonego kocura. Ale pozory mylą, drodzy Państwo. U Mirona sprawdza się zasada – najważniejsze to co w środku. A w środku bije kocie serducho pełne miłości i gotowe obdarować nią tego jedynego wybranego człowieka na świecie. No może dwóch, trzech. Albo czterech. Jeśli trafi mu się zestaw – pokocha wszystkich.
Miron szuka domu spokojnego, który da mu poczucie bezpieczeństwa. Raczej nie przepada za towarzystwem innych zwierzaków i wolałby mieć ludzi tylko dla siebie. Mimo że imię sugerowałoby, że kotek lubi poezję, od poezji woli człowieka z książką na kanapie, koło którego można się położyć. To pełnia szczęścia Mirona.
Miron. Spojrzenie jakby trochę mroczne, ale pozory absolutnie mylą – kocur jest przemiły i łagodny, przyjazny zarówno dla ludzi jak i dla innych kotów. Ma około 5-6 lat. Trafił do fundacji z solidną infekcją górnych dróg oddechowych – krztusił się i kaszlał tak, że wyglądało to groźnie, na szczęście okazało się po prostu zapaleniem, które pięknie wyleczyło się po antybiotyku.
To jednak nie koniec perypetii zdrowotnych Mirona, kota do niedawna ulicznego. Kocur ma silnie wzdęty brzuch, wzdęcie to nie ustąpiło po odrobaczaniu. Ponieważ USG wykazało powiększoną śledzionę oraz osłabioną perystaltykę żołądka i jelit, konieczne będzie wykonanie następnych badań – morfologii, biochemii wraz z trzustką i tarczycą oraz badanie w kierunku toksoplazmozy.
Wszystko to oczywiście są kolejne koszty, a na koncie Fundacji resztki pieniędzy… Prosimy, pomóżcie nam sfinansować badania Mirona. Póki co kocur chyba jest szczęśliwy, że trafił do miejsca, gdzie tak dobrze karmią… Trzeba mu wydzielać jedzenie, bo łapczywy jest bardzo. Na dworze pewnie jadał byle co – zresztą możliwe jest, że to właśnie spowodowało jego obecny stan. Poza tym błyskawicznie nauczył się, co to jest kuweta, drapak i zabawki – przerażają go tylko piszczące myszki.
Mamy nadzieję, że to pierwszy krok na drodze zmian, jakie czekają Mirona i że po badaniach i leczeniu trafi do kogoś, kto go pokocha i da dom. Bez piszczących myszek oczywiście... Za każdą wpłatę dla kocurka bardzo dziękujemy!
Ładuję...