Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Koteczka Ula pięknie dziękuje Wam za pomoc, bez Was by się nie udało...
Ula jest już przygotowana do adopcji i bardzo chciałaby zamieszkać w swoim domku, takim na zawsze :)
Która to historia o kotku zostawionym na działce, jaką słyszeliście? Ciocie mówią, że znają ich setki… Naprawdę aż tylu ludzi nie chce swoich przyjaciół już znać? I nawet wiek przed tym nie chroni, nawet jak się jest miłym czy dość ładnym? Ciocie mówią, że w sumie nie… Przecież ja nie mam jeszcze roczku, futerko mam całkiem miłe dla oka i jestem bardzo słodka i tulaśna. A to wszystko nie miało znaczenia. To, że bardzo kochałam swoich ludzi, też nic nie znaczyło. A wiecie, jak się czuje taki kotek? Naprawdę potwornie. My się okropnie boimy, bo nie znamy życia na zewnątrz, nie umiemy szukać ani zdobyć jedzenia, zawsze nasze posiłki były w miskach. Marzniemy, bo mamy inne futerka niż kotki żyjące na ulicy cały czas. I mokniemy, bo z najlepszych miejsc do schronienia wyganiają nas dzikie kotki. Szybko zaczynamy chorować i naprawdę wiele z nas umiera.
To nie jest żadna przyjemność dla domowego kotka zostać sobie na działce kiedy jego ludzie wyjeżdżają. Czasem kotki mają szczęście, tak jak ja miałam i komuś się nas zrobi szkoda, poszuka pomocy. Tylko teraz takich kotków jak ja jest mnóstwo. Ciocie mogły akurat mnie, bo miały miejsce, kolejnemu kotkowi już nie będą miały jak pomóc... Poza tym zdarza się, że kotki zachodzą w ciążę, a uwierzcie mi, że nie ma jak wykarmić maluszków, jak samemu nie ma się co jeść. Nie umiem sobie wyobrazić, jakie to uczucie urodzić kocięta, a potem patrzeć jak odchodzą. Mimo że w klatce jest okropnie, to dostałam jeść, nie marznę, nie pada mi deszcz na futerko, a ciocie mówią, obiecały, że poszukamy mi fajnego domku, który będzie mnie kochał i nie zostawi. Bardzo bym chciała taki domek mieć, bo nie chcę już nigdy więcej być porzuconą…
Koteczka ma na imię Ula, nie jeszcze roczku i jest samą słodyczą, Wtula się w człowieka, mruczy, wdzięczy się, apetyt ma niesamowity, ale to normalne jest w sumie jeszcze kociakiem. Przyjechała do nas w początkowej ciąży, więc zabieg sterylizacji musimy wykonać bardzo szybko. Ula jest delikatna, filigranowa i nawet nie chcemy myśleć co by było gdyby na tych działkach musiała rodzić, możliwe, że nie przeżyłyby ani jej dzieci, ani ona. Nie mogliśmy odmówić pomocy, jesteśmy jednak bez grosza. Musimy malutką odrobaczyć, odpchlić, przebadać na choroby zakaźne, pilnie wysterylizować, zaszczepić i opłacić jej pobyt w lecznicy, w której spędzi około dwóch tygodni. Funduszy starczyło nam na opłacenie tylko dwóch dni jej pobytu. Prosimy pięknie, pomóżmy Ulci jak najszybciej opuścić klatkę i poszukać fajnego domku…
Ładuję...