Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
KASTRACJA ZMNIEJSZA BEZDOMNOŚĆ
Cztery lata temu rozpoczęłam akcję kastracji kotów w małej wsi oddalonej o ok 100 km od Warszawy.
Na początku było tam ponad 50 niekastrowanych kotów – głodne, chore, rozmnażające się w nieskończoność. Przez ponad pół roku regularnie tam jeździłam, finansując zabiegi kastracji i leczenia.
Udało się wtedy zrobić coś fajnego – powstrzymać falę bezdomności, a do tego część kotów znalazła domy w Warszawie i okolicach.
Koszty? Ogrome! Ponad 35 000 zł – wszystko to z własnych środków i darowizn od fantastycznych Ludzi.
Dziś historia niestety się powtarza !!
Znowu dostaję zgłoszenia o kociej biedzie w tym samym miejscu.
W starej stodole starszego małżeństwa gromadzą się koty – nie tylko ich własne, ale też te z okolic i te przywożone tam i porzucane.
Znowu przybywa maluchów, znowu bez kastracji, znowu głód i choroby.
Powtórka z KOSZMARU.
Zostałam poproszona o PILNĄ pomoc, ale nie dam rady sama.
Pod moją opieką jest już 41 kotów, a zimą koszty leczenia, karmy i kastracji przerastają moje możliwości.
Chcę wrócić tam z nową akcją kastracji i profilaktyki zdrowotnej, zanim liczba kotów znów wymknie się spod kontroli.
Każda złotówka pomoże zatrzymać cierpienie i zapobiegnie narodzinom kolejnych bezdomnych zwierząt.
Nie zbieram dla siebie.
Zbieram dla nich – dla tych, które nie mają głosu, dachu nad głową ani szansy na lepsze życie bez NASZEJ pomocy.
Proszę, pomóż mi zatrzymać bezdomność – wspólnie możemy zrobić to jeszcze raz.
Każda darowizna to realna zmiana – mniej cierpienia, mniej głodu, mniej porzuconych istnień.
Poniższe zdjęcia, to kilka fotek z kastracji z 2021 r.
Nie mam bieżących zdjęć - bo bez możliwości sfinansowania pomocy tym kotom - boję się tam pojechać.











Przywiozłyśmy wtedyporzuconego psiaka.

Dziękuję.
Ładuję...