Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wczoraj wieczorem Pani Magda z Góry znalazła kota – trząsł się z zimna, skrajnie osłabiony. Nie uzyskała pomocy od gminy, więc zabrała go do domu i zaczęła szukać ratunku na własną rękę.
Gdy się z nami skontaktowała, byliśmy gotowi dziś po niego jechać. Niestety – jego stan był tak ciężki, że transport mógłby go zabić. Za naszą zgodą Pani Magda natychmiast zawiozła go do weterynarza.
Jej słowa łamią serce:
„Kot - jak na moje – jest w stanie agonalnym. Jak chodzi, to się przewraca, nie je, nie pije, śpi ciągle, kładzie się gdzie popadnie – zrobi dwa kroki i się kładzie. Po 9 mogę kota zawieźć do weta i tu już mój zakres pomocy się kończy, bo nie mam jak tej bidzie pomóc, choćbym okropnie chciała… Serce pęka, jak go widzę. Kot obecnie zamieszkuje moją łazienkę – dostał karmę, wodę, kocyk i kiełbaskę, gdyby karma go nie skusiła. No ale nic nietknięte, a kot mimo odpoczynku, snu, wcale nie polepsza.”
Diagnoza weterynarza potwierdziła najgorsze: temperatura ciała 33°C, silna anemia, niewykrywalny poziom kreatyniny. Prawdopodobnie się zatruł. Szanse na przeżycie są minimalne, ale lekarze walczą – został w szpitalu, by nie narażać go na dodatkowy stres podróży do Wrocławia.
Jest bardzo źle. Ogromne brawa i wdzięczność dla Pani Magdy – to dzięki niej ten kot w ogóle jeszcze żyje! Pomóżcie walczyć nam o tego bidusia...
Ładuję...